O 4:55 wylądował na lotnisku Chopina w Warszawie dreamliner LOT-u, który utknął we wtorek w Bangkoku. Samolot nie przyjmował prądu po podłączeniu go do zewnętrznego zasilania z lotniska. Pasażerowie, którzy wracali z Tajlandii, musieli się przesiąść do innej maszyny i do kraju wrócili przez Moskwę.

Jak poinformowała nas rzecznik PLL LOT Barbara Pijanowska-Kuras, dreamliner wyruszył z lotniska w Tajlandii ok. godz 18:20 polskiego czasu. Potrzebowaliśmy trochę więcej czasu na naprawienie usterki, dlatego że to nie jest taki regularny port, do którego latamy. Mechanicy musieli dolecieć na miejsce, do tego doszła naprawa. Po drobnej usterce nie ma już śladu - wyjaśniła.

Dreamliner miał wrócić do kraju we wtorek. Uniemożliwiły to jednak problemy z przesyłem prądu. Awaria polegała na problemach w połączeniu samolotu z lotniskiem i przesyłem zasilania. Samolot tego prądu nie przyjmował. Gdy udało się usunąć usterkę i był gotowy dla odlotu, trzeba było poczekać parę godzin na zgody. Loty czarterowe mają wydawane jednorazowe zgody, bo to nie są siatkowe połączenia - podkreślała rzecznik. W tej sytuacji już we wtorek podjęliśmy decyzję, że pasażerowie wrócą do Warszawy przez Moskwę - dodała.

Z międzylądowaniem w stolicy Rosji do Polski wróciło 105 osób. Zadbaliśmy o pasażerów, zapewniając im opiekę naszych przedstawicieli i posiłki. Ostatnią noc spędzili w tym samym hotelu, w którym do tej pory przebywali w czasie wakacji - podkreśliła Pijanowska-Kuras.

Samolot z Moskwy wylądował w Warszawie wczoraj po godz. 22.