Rząd Izraela ponownie oznajmił, że nie wznowi rokowań z Palestyńczykami dopóki nie zostanie przerwana fala przemocy. Tymczasem przywódcy Fatah zapowiadają kontynuowanie Intifady. Tłum osadników żydowskich zablokował drogę w rejonie Ramallah.

"Palestyńczycy zmarnowali siedem lat na bezsensowne rokowania. Jedynym sposobem zmuszenia Izraela do ustępstw jest walka zbrojna – powiedział dziś jeden z liderów Fatah. Biuro Baraka uważa, że ta wypowiedź odzwierciedla też stanowisko Jasera Arafata. Siły zbrojne Autonomii postawione zostały w stan gotowości w obawie przed zmasowanym atakiem Izraela – pisze dziś oficjalny dziennik palestyński „Al Ayam”.

Akcja dobrze zorganizowana

Napięcie wzrosło już gwałtownie w rejonie Ramallah. Około tysiąca żydowskich osadników z Ramallah zablokowało główną autostradę Zachodniego Brzegu. Protestują, jak twierdzą, przeciwko bezczynności armii izraelskiej wobec ataków palestyńskich. Osadnicy za pomocą buldożera "usunęli" pobocza autostrady i proklamowali utworzenie na miejscu "posterunku bezpieczeństwa" i przejęcie obowiązków armii. Ich zdaniem armia nie gwarantuje bezpieczeństwa osadnikom atakowanym przez palestyńskich snajperów. Obserwatorzy uważają, że jest to największa i  najlepiej zorganizowana akcja osadników żydowskich od wybuchu niepokojów palestyńsko-izraelskich czyli od końca września ubiegłego roku. Podobne blokady ustanowili także w czwartek mieszkańcy takich osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu, jak Alon i Eilon Moreh, zakazując m.in. samochodom z palestyńskimi tablicami rejestracyjnymi przejazdu drogami, położonymi w pobliżu osiedli. Na dzisiejsze popołudnie zapowiedziano w Jerozolimie masowy wiec osadników z udziałem przywódcy izraelskiej prawicy, byłego premiera Benjamina Netanjahu. Demonstranci zapowiedzieli, że przejdą pod rezydencję premiera Ehuda Baraka, ubiegającego się o reelekcję w lutowych przedterminowych wyborach powszechnych.

Rząd zbyt miękki

Izraelski rząd zbyt ustępuje Palestyńczykom - z takimi zarzutami wystąpił też były członek rządu Baraka Natan Szaranski. Podobne jest także stanowisko głównego rywala Baraka w wyborach, Ariela Szarona. Szaron Zapowiedział, że po objęciu urzędu premiera (jest tego pewien a wyniki kolejnych sondaży opinii publicznej zdają się potwierdzać) nie będzie honorować żadnych porozumień pokojowych, zawartych "za pięć dwunasta" przez odchodzącego szefa rządu Baraka. Szaron argumentował, że rozpisując przedterminowe wybory powszechne, Ehud Barak tym samym poddał pod osąd izraelskiej opinii publicznej swój program pokojowy. Dlatego też uważa Szaron - wybory stanowić będą swego rodzaju referendum w sprawie polityki wobec Palestyńczyków, a Barak nie ma prawa przed wynikami elekcji podejmować nowych inicjatyw. Rząd Baraka w ostatnich dniach "warunkowo" zaaprobował plan pokojowy opracowany przez odchodzącego 20 stycznia prezydenta USA Billa Clintona. Plan wywołał wiele kontrowersji wśród izraelskiej prawicy a także kół palestyńskich.

Aprobata z warunkami

We wtorek w Waszyngtonie Jaser Arafat w czasie rozmów z Billem Clintonem dał się przekonać, aby propozycje amerykańskiego prezydenta stały się bazą dla przyszłych negocjacji z Izraelem. Aprobatę planu Clintona uzależnił jednak od stanowiska państw arabskich. W czwartek ministrowie spraw zagranicznych Ligi Arabskiej mają przedstawić w Kairze oświadczenie, prezentujące wspólne stanowisko Arabów na temat tego planu. Zakłada on m.in. w zamian za rezygnację z powrotu palestyńskich uchodźców do Izraela przyznanie Palestyńczykom Strefy Gazy oraz 95 procent obszaru Zachodniego Brzegu Jordanu, a także kontroli nad arabską częścią Jerozolimy. Przywódca Autonomii dzisiaj rano przez półtorej godziny rozmawiał w Kairze na temat amerykańskich propozycji z prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem. Do wiadomości publicznej nie podano jednak żadnych informacji na temat rozmowy.

foto RMF FM

11:40