Jak informuje reporter RMF FM, do placówki w Alei Krakowskiej w Warszawie wszedł mężczyzna i przedmiotem przypominającym broń sterroryzował pracowników. Ukradł 20 tysięcy złotych i 1,5 tysiąca dolarów. Jak dowiedział się RMF FM, w banku nie było ochroniarzy.

W jaki sposób bank był chroniony ? W placówce jest tylko monitoring i ochrona na tak zwany guzik, czyli ekipa interwencyjna przyjeżdża na wezwanie. To częsta praktyka w tak małych oddziałach banku.

Mężczyzna, który dokonał napadu ma około 40 lat; 180 cm wzrostu. Był ubrany w ciemne spodnie, jasną, sportową bluzę z długim rękawem, na głowie miał ciemnozieloną czapkę „bejsbolówkę”, a na twarzy pomarańczową chustę.

Bandytę tropią trzy policyjne psy, a funkcjonariusze policji przeczesują okolice lotniska Okęcie. Mężczyzna z oddziału banku przy alei Krakowskiej uciekł ulicą 17 stycznia, właśnie w stronę lotniska. Policyjny pies prawdopodobnie podjął trop, ale policjanci dla dobra śledztwa nie zdradzają szczegółów.