Najlepsi podhalańscy kucharze postanowili pokazać, jak przygotować jagnięcinę, by rzuciła każdego smakosza na kolana! W Zakopanem ruszyła właśnie Tatrzańska Akademia Kulinarna, podczas której każdy może spróbować, jak smakują największe specjały góralskiej kuchni.

Pierwsze danie podczas Tatrzańskiej Akademii Kulinarnej zaprezentował bukowiański hotel "Zbójnicowo". Była to jagnięcina marynowana i pieczona w technologii niskotemperaturowej przez pięć godzin. Podana z piankami chrzanowymi, pod pistacjową kołderką i pistacjową wędzoną oliwą zaskoczyła smakiem najbardziej wybredne podniebienia. Jagnięciny nie ma się co bać - mówi Sylwester Lis, szef kuchni hotelu "Bukovina". U nas panuje przeświadczenie, że to łykowate i twarde mięso o specyficznym, niezbyt miłym posmaku, a to nieprawda - dodaje. Zdaniem mistrzów kuchni, jagnięcina to wykwintna potrawa, którą śmiało można zaserwować najbardziej wybrednym smakoszom.

Jagnięcinę odkryć na nowo

Zapomniane przez wielu owcze mięso okazuje się być zdrowsze niż przypuszczano. Zawarty w nim kwas linolowy obniża poziom złego cholesterolu we krwi. Jednak wraz z odejściem mody na kożuchy, z podhalańskich, bieszczadzkich i mazurskich łąk zniknęły owce. Nawet wejście Polski do Unii nie wpłynęło w żaden sposób na podaż, popyt i cenę baraniny. Nie wpłynęło, bowiem w naszym kraju rynek mięsa owczego prawie nie istnieje. Hodowaną w kraju jagnięcinę eksportujemy, zaś na rynku wewnętrznym pojawiają się niewielkie ilości baraniny głównie ze starych owiec. Znacznie częściej można u nas spotkać mięso baranie importowane z Nowej Zelandii, głęboko mrożone, zazwyczaj ze starych owiec, a w dodatku w astronomicznej cenie.

Najwięcej baraniny i koźliny zjada się na Cyprze - 12 kg rocznie na osobę. Średnie spożycie we Francji, Włoszech i w Grecji waha się od 1,3 do 3,5 kg rocznie na osobę. W unijnych statystykach, w rubryce dotyczącej spożycia baraniny i koźliny, w Polsce figuruje... zero! I nic w tym dziwnego: nadal pokutuje u nas przeświadczenie o wstrętnym smaku i zapachu baraniego mięsa, a także o skomplikowanym procesie przygotowania z niego posiłków. Nic bardziej błędnego! - zapewniają podhalańscy kucharze. Chcą, by smakowitość baraniny i jej wyrazistość, a także niebywałe właściwości dietetyczne zmieniły nasze przyzwyczajenia kulinarne.

Smaczna i zdrowa

Na całym świecie lekarze zalecają spożywanie mięsa i mleka owczego jako formy diety połączonej z profilaktyką wielu groźnych i często nieuleczalnych chorób. Badania, od lat prowadzone przez zootechników, dietetyków i lekarzy, potwierdzają niezwykłe zalety baraniny. U owiec nie stwierdzono występowania nowotworów złośliwych. To fenomen z biologicznego i medycznego punktu widzenia. Ukazują się też publikacje dotyczące zbawiennego wpływu kwasów orotowych na powstrzymywanie namnażania się komórek nowotworowych.

Polscy naukowcy wykryli ponadto antynowotworowe właściwości mleka owczego, a także wykazali, że sery owcze likwidują zły cholesterol i wspomagają produkcję dobrego. Jagnięcina to także bogate źródło składników mineralnych i witamin z grupy B, głównie witaminy B1 zwanej tiaminą. Jej niedobór powoduje między innymi niedowład mięśni, zapalenia wielonerwowe i chorobę beri-beri. Dzięki uzupełnianiu niedoborów innych witamin tej grupy, zawartych w jagnięcinie, uniknąć można zaburzeń wzroku czy anemii złośliwej.

Jedzcie jagnięcinę!

Członkowie tatrzańskiej Akademii Kulinarnej chcą, by podhalańska jagnięcina, która za kilka miesięcy ma szansę stać się kolejnym produktem regionalnym chronionym w Unii Europejskiej, znów powróciła na stoły. Mają też nadzieję, że turyści przyjeżdżający pod Tatry, zamiast schabowego, kiełbasek z grilla i hamburgerów, będą obowiązkowo kosztowali tego podhalańskiego specjału.