Komisja Etyki Poselskiej nie zajęła wczoraj stanowiska w sprawie listu Witolda Tomczaka, posła Porozumienia Polskiego, w którym określa on byłą dyrektor Zachęty, Andę Rottenberg jako "urzędnika pochodzenia żydowskiego".

Za naganą dla posła opowiadało sie dwóch posłów Komisji: Olga Krzyżanowska z Unii Wolności i Kazimierz Działocha z SLD. Bogdan Pęk z PSL i Grzegorz Schreiber z AWS byli jednak temu przeciwni. "To szalona niekonsekwencja" - stwierdziła poseł Krzyżanowska nawiązując do prezydenckiego ministra Andrzeja Majkowskiego, na którego w chwili obecnej naciska się na ustąpinie ze stanowiska za to, że 30 lat temu obelżywie wyrażał się o ludziach pochodzenia żydowskiego. "Natomiast jeżeli dzisiaj polski poseł to mówi, to jest to nieważne, bo to są jego poglądy. Dlaczego tylko prezydencki minister, Andrzej Majkowski ma cierpieć za swoje wypowiedzi?" - mówi Krzyżanowska. Jej zdaniem posłów obowiązuje konstytucja oraz godność posła. Taką samą opinię wyraził Henryk Wujec z Unii Wolności:

Komisja zwracała się do Witolda Tomczaka, by publicznie przeprosił Andę Rottenberg za swoje słowa. Poseł odmówił. List Tomczaka, adresowany do premiera, ministrów kultury i sprawiedliwości, napisany został po skandalu,

jaki wybuchł wokół pracy Maurizio Cattelana przedstawiającej papieża przygniecionego meteorytem, eksponowanej w warszawskiej Zachęcie. Witold Tomczak razem z Haliną Nowina-Konopko usunął meteoryt przygniatający postać papieża. "Meteory kojarzą się z dinozaurami, a nie z papieżem. Moim pragnieniem jest, żeby ta rzeźba zniknęła z wystawy" - powiedział wtedy Tomczak.

06:40