Polskie dowództwo oficjalnie przejęło kontrolę nad Nadżafem, ostatnią, piątą prowincją w środkowo-południowej strefie w Iraku. Za bezpieczeństwo w świętym mieście szyitów odpowiada brygada Plus Ultra złożona z Hiszpanów i żołnierzy z krajów Ameryki Środkowej.

Termin przejęcia Nadżafu był przekładany dwukrotnie z powodu opóźnień w dostawie sprzętu dla brygady. Jednak duży wpływ miała też napięta sytuacja w tym mieście po zabójstwie lidera irackich szyitów ajatollaha Mohammeda Baqr al Hakima.

Jak podkreślał w rozmowie z waszyngtońskim korespondentem RMF Grzegorzem Jasińskim generał Peter Pace, zastępca przewodniczącego połączonych szefów sztabów, misja stabilizacyjna w Iraku nie należy do najłatwiejszych.

W Iraku wciąż jest grupa ludzi, którzy źle życzą wszystkim żołnierzom sił stabilizacyjnych, bez względu na to, czy mają na sobie mundury amerykańskie, polskie, czy też mundury któregokolwiek z 32 państw biorących udział w misji. To ludzie, którzy chcą powrotu Saddama Husajna i jego reżimu - mówił amerykański generał.

Pace nie chciał bezpośrednio odpowiedzieć na pytanie, jak długo międzynarodowe siły będą musiały pozostać w Iraku. Podkreślił, że bardzo wiele zależy od samych Irakijczyków i ich podejścia do tworzenia nowej irackiej policji i nowych instytucji.

Bardzo rozsądnym jest stworzenie listy rzeczy, które muszą być zrobione, np., Irakijczycy muszą stworzyć nową konstytucję, na jej podstawie muszą zostać wyłonione nowe demokratyczne władze. Jednak wyznaczanie konkretnego terminu, w którym musi się to zdarzyć nie jest słuszne. To musi się toczyć własnym torem. Oczywiście chcemy, by stało się to jak najszybciej. Nie chcemy jednak, by podejmowane były niewłaściwe decyzje tylko dlatego, że sztucznie narzucono pewien limit czasowy - dodał Pace.

11:50