​Na plaży w Międzywodziu trwa walka z czasem. Już drugi dzień muzealnicy próbują wywieźć z morskiego brzegu wrak co najmniej 200-letniego żaglowca.

​Na plaży w Międzywodziu trwa walka z czasem. Już drugi dzień muzealnicy próbują wywieźć z morskiego brzegu wrak co najmniej 200-letniego żaglowca.
Wrak żaglowca //Jerzy Muszyński /PAP

O ile wczoraj nad Bałtykiem był odpływ, o tyle w czwartek zmienił się kierunek wiatru, a poziom morza zaczął się podnosić. To groziło porwaniem przez fale wykopanego wczoraj z piachu wraku. Ważące wiele ton fragmenty łodzi jeden po drugim były ściągane za pomocą koparko-ładowarek i pakowane na przyczepy. 

Według planu, wrak stanie na terenie mariny w Kamieniu Pomorskim. Zostanie zakonserwowany i złożony w jedną całość tak, aby przypominał oryginalną łódź. Ma też zostać podświetlony. Historycy czekają na wyniki badań próbek drewna, z którego zbudowano jednostkę. Ma to dać odpowiedź, jak stara jest około 30-metrowa łódź. Wtedy być może da się w archiwum odnaleźć informację, co to za jednostka i do czego służyła. Według wstępnej oceny, żaglowiec pochodzi z połowy XIX-wieku, choć historycy nie wykluczają, że łódź może być starsza.

Wykonane z drewna dębowego szczątki przez lata leżały w morzu, kilkadziesiąt metrów od plaży w Międzywodziu. Na początku października silny sztorm przesunął wrak o blisko pół kilometra i wyrzucił na brzeg.

(abs)