Największy szpital ortopedyczny w Wielkopolsce grozi niepodpisaniem kontraktu z NFZ na przyszły rok twierdząc, że propozycja Funduszu jest niewystarczająca. Już obecnie w Szpitalu im. Degi w Poznaniu na zabiegi czeka 26,5 tys. osób.

Dyrektor Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego Szpitala Klinicznego im. Wiktora Degi Witold Bieleński powiedział, że placówka nie jest w stanie wykorzystać w pełni swojego potencjału. Winny - jego zdaniem - jest NFZ, który niewłaściwie rozdziela pieniądze. Placówka posiada 25 proc. łóżek ortopedycznych w Wielkopolsce, jedyny ortopedyczny oddział dziecięcy w regionie, jedyny specjalistyczny oddział chirurgii ręki w kraju. Obecnie otrzymuje finansowanie wystarczające na przeprowadzenie ok. 18 proc. zabiegów ortopedycznych w Wielkopolsce - powiedział.

Dyrektor skierował do szefowej Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Magdaleny Kraszewskiej pismo, w którym stwierdził, że w związku z propozycją zmniejszenia wartości kontraktu o ok. 2 mln zł w stosunku do br. nie jest w stanie jej zaakceptować. Ja się pytam: dlaczego NFZ nas okrawa o ok. 2 mln zł przy ogromnych oczekiwaniach pacjentów? Jeśli chodzi o Wielkopolskę, to nasz szpital ma 40 proc. ogółu pacjentów oczekujących w kolejkach na zoperowanie - powiedział na konferencji.

Bieleński poinformował, że na zabiegi w szpitalu czeka ok. 26,5 tys. osób. Czas oczekiwania na zabiegi ortopedyczne sięga nawet kilkunastu lat. Podkreślił, że w innych szpitalach w regionie na takie zabiegi oczekuje zwykle 100-200 pacjentów.

We wrześniu na spotkaniu z przedstawicielami szpitali b. minister zdrowia Marian Zembala powiedział, że endoprotezoplastyki stanowią podstawowy problem dla NFZ, jeśli chodzi o czas oczekiwania na zabieg. Wraz z prezesem NFZ wyraził opinię, że środki przeznaczone na alloplastyki powinny zostać rozdysponowane do ośrodków wykonujących głównie zabiegi tego typu. Ponieśliśmy koszty związane z planowaniem zwiększonej liczby operacji, wzrosły nasze nadzieje na rozwiązanie problemu długości list oczekujących - powiedział.

Jak dodał, w tej sytuacji zaskoczeniem dla niego była decyzja NFZ o rozdzieleniu środków przeznaczonych na endoprotezoplastyki na 34 ośrodki w regionie. Obietnice okazały się zabiegiem przedwyborczym, pacjenci zostali wprowadzeni w błąd, a nasz szpital znalazł się w trudnej sytuacji - ocenił dyrektor.

Rzeczniczka wielkopolskiego oddziału NFZ Małgorzata Lipko powiedziała w poniedziałek, że Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny w Poznaniu dysponuje najwyższym kontraktem spośród wszystkich wielkopolskich placówek, udzielających świadczeń w zakresie ortopedii i traumatologii narządu ruchu. W ciągu ostatnich trzech lat wartość umowy ze szpitalem wzrosła o prawie 7 mln zł, w tym roku wynosi ponad 73 mln zł. Jak dodała, propozycja planu finansowego na przyszły rok jest wyższa, a nie niższa od ubiegłorocznej.

Rzeczniczka podkreśliła, że w trakcie tego roku szpital dostał już 1,8 mln zł dodatkowo na zabiegi, w tym blisko milion zł z puli na zwiększenie dostępności do endoprotezoplastyki.

Wyjaśniła, że Fundusz rozdzielił 5 mln zł pomiędzy 34 szpitale. Milion, który trafił do poznańskiej placówki, pozwala na wszczepienie do końca roku ponad 60 endoprotez oczekującym pacjentom.

Endoprotezoplastyka to nie są skomplikowane zabiegi. Naszą ideą było to, by zabiegi takie były wykonywane też w odpowiednio przygotowanych sprzętowo i pod względem kadry szpitalach powiatowych, a pacjent był operowany jak najbliżej domu. W poznańskim szpitalu wykonywane są zabiegi wysokospecjalistyczne, tam kolejki zawsze będą dłuższe -
dodała.

Lipko podkreśliła, że NFZ jest otwarty na negocjacje ze świadczeniodawcami. Mamy świadomość tego, że to szpital, który ma duże potrzeby, w którym pracują specjaliści, w związku z tym ma najwyższy kontrakt. Jeśli w przyszłym roku będą dodatkowe środki, wówczas zapewne również trafią one do tego szpitala - powiedziała Lipko.

W poniedziałek w Poznaniu odbyło się także spotkanie starostów, dyrektorów i prezesów wielkopolskich szpitali powiatowych z dyrektorką Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ  Magdaleną Kraszewską. Dyrektorzy szpitali podkreślali, że kwoty kontraktów zaproponowane przez NFZ na 2016 r. nie zapewnią prawidłowego funkcjonowania placówek.

Ich zdaniem propozycje "dalece odbiegają nie tyle nawet od oczekiwań, co od możliwości zmieszczenia się w tych środkach przez podmioty szpitalne w powiatach".

Według przewodniczącego Konwentu Powiatów Województwa Wielkopolskiego, starosty ostrzeszowskiego Lecha Janickiego zmniejszenie kwot kontraktów jest wynikiem wyodrębnienia z dysponowanych przez wojewódzkie oddziały NFZ środków przeznaczonych na podwyżki dla pielęgniarek, obiecane przez byłą premier Ewę Kopacz i ówczesnego ministra zdrowia. Według starosty, w woj. wielkopolskim ogólna pula na świadczenia medyczne zostanie z tego tytułu umniejszona o ok. 150-170 mln zł.

Nie kwestionujemy zasadności tych rozmów i obietnic, ponieważ są to rzeczy, które trudno kwestionować. Natomiast sprawa wyjęcia tej kwoty z pieniędzy na kontrakty szpitalne spowoduje drastyczne ograniczenie funduszy na cele związane z lecznictwem szpitalnym - wskazywał Janicki. Jesteśmy blisko podjęcia ostatecznej decyzji o niepodpisywaniu kontraktów ze względu na to, że środki dysponowane przez oddział wojewódzki NFZ nie zabezpieczają nawet w minimalnym stopniu potrzeb placówek medycznych szczebla podstawowego w odniesieniu do szpitali - mówił.

Zdaniem Janickiego, proponowane kwoty kontaktów doprowadzą do sytuacji, w których kondycja finansowa wielu szpitali będzie groziła zwolnieniem części personelu medycznego i zdecydowanym pogorszeniem opieki szpitalnej.

Janicki tłumaczył, że w skrajnej sytuacji zostanie rozważona decyzja o zapoczątkowaniu ogólnopolskiej akcji protestacyjnej szpitali powiatowych i niepodpisywaniem kontraktów szpitalnych. Decyzja ma zostać podjęta na najbliższym posiedzeniu Zarządu Związków Powiatów Polskich, które odbędzie się w Bochni na początku grudnia.

(mal)