Polska na razie nie kupuje szczepionek na grypę typu A/H1N1 – powiedziała minister zdrowia po obradach komitetu pandemicznego. Ewa Kopacz wyjaśnia, że wciąż trwają negocjacje z trzema producentami tych preparatów. Rekomendację, którą szczepionkę wybrać, komitet ma przedstawić ministerstwu w ciągu kilku dni.

Zdaniem resortu zdrowia musimy poczekać, bo te szczepionki wciąż nie są dokładnie przebadane. Nadal nie wiadomo, jakie skutki za kilka lub kilkanaście lat może przynieść ich stosowanie. Kończą się też badania, które pozwolą ustalić, czy można je stosować u kobiet w ciąży i małych dzieci. Bardzo prosimy państwa, żeby nie zmuszać nas i nie wywierać presji na nas w tej chwili, w sytuacji, w której firmy nie dopuszczając do wolnego rynku, jednocześnie nie biorą na siebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo tej szczepionki - mówiła minister Ewa Kopacz.

Eksperci przypominali też, że o wiele bardziej poważniejsze powikłania daje w Polsce sezonowa grypa. Tymczasem przeciwko niej zaszczepiło się zaledwie 5 procent Polaków. Jeśli chodzi o A/H1N1, rząd ma się starać na forum europejskim, by nowa szczepionka była dostępna także w aptekach, a nie tylko przez zakupy rządowe.

Szczepionki najpierw dla dwóch grup ryzyka

Ministerstwo Zdrowia szacuje, że w Polsce dla grup ryzyka potrzeba trzy miliony 700 tysięcy dawek szczepionek przeciw grypie A/H1N1. Krajowy Komitet do Spraw Pandemii Grypy wydzielił dwie grupy ryzyka objętych szczepieniem. Po pierwsze chodzi o osoby, dla których grypa stanowi największe zagrożenie, a więc osoby z astmą i niewydolnością oddechowo-krążeniową. To około miliona osób. Druga grupa ryzyka to służby państwowe, przede wszystkim lekarze i pielęgniarki oraz np., policjanci i strażnicy graniczni. To nawet półtora miliona osób - mówi Jan Olgerbrand z Inspektoratu Sanitarnego: