Jak co roku, w długi majowy weekend na Mazurach zaroiło się od żeglarzy. W RMF FM prezentujemy Żeglarski Alfabet! Ostrzegamy, że hasła są całkowicie poważne, ale tłumaczyć można je już bardzo różnie…

A jak Ahoj – czyli żeglarskie pozdrowienie. Słowo pochodzi z języka angielskiego, w piśmiennictwie anglojęzycznym pojawiło się w XVII wieku. Dobrze wychowani żeglarze na Mazurach pozdrawiają tym okrzykiem mijane jachty, nawet jeśli nie znają ich załóg. Ahoj oprócz Mazur i mórz całego świata występuje też w Czechach – tam oznacza po prostu "cześć". Prawdopodobnie Czesi zaadaptowali to słowo w I połowie XX wieku. Bo z pływaniem po morzach – trzeba to przyznać – naród ten zbyt wiele wspólnego nie ma.

B jak Bom – czyli jedno z bardzo niebezpiecznych narzędzi, jakie występują na każdym jachcie. To poprzeczna belka zamocowana w dolnej części grotmasztu, czyli masztu, na którym mocowany jest główny żagiel – grot. Dolna część grota jest przypięta właśnie do bomu. Na bom trzeba bardzo uważać – przy zwrotach, gdy przelatuje z jednej strony jachtu na drugą, można nim dostać w głowę. Dlatego bardziej doświadczeni żeglarze radzą nie wychylać się, gdy sternik szykuje łódź do zwrotu. Przy okazji natykamy się na Relingi – czyli metalowe linki zamocowane wzdłuż burt. Reling uchroni pechowca od wypadnięcia z jachtu. Można też na nim suszyć pranie.

F jak Flauta – czyli kompletny brak wiatru. Błogosławieństwo kajakarzy, przekleństwo każdego żeglarza. Co robić, gdy dopadnie nas na środku jeziora? Niektórzy twierdzą, że najlepsza jest kąpiel lub opalanie. Inni preferują uzupełnianie płynów. Od środka. Jeżeli flauta pojawi się, zanim wypłyniemy, zawsze można przejść się na spacer do lasu. Na Mazurach można też odwiedzić np. twierdzę Boyen w Giżycku, kwaterę Hitlera w Gierłoży, czy leśniczówkę Pranie, w której mieszkał Konstanty Ildefons Gałczyński. Można też wynająć kajak, ale to nie dla prawdziwych żeglarzy, prawda?

I jak Icek – to nie przybysz z innej części Polski, ale bardzo ważny element wyposażenia. Choć niewielki. Icek to wstążka przymocowana do want, czyli bocznych stalowych lin mocujących maszt. Dzięki niemu widać, skąd dokładnie wieje wiatr.

K jak … - nie, to nie to, o czym część z Was na pewno pomyślała. Na jachtach słów na K nie brakuje i są one jak najbardziej cenzuralne. Pierwszy z brzegu przykład to Knaga, czyli metalowy uchwyt służący do tego, by zawiązać na nim linę. Najczęściej taką, jak fał któregoś z żagli – czyli lina służąca do postawienia żagla. Keja – to pomost, do którego cumuje się jachty. Wydaje się niezbędnym elementem mazurskiej infrastruktury, choć są tacy żeglarze, którzy preferują cumowanie na dziko. Podobno wtedy jest spokojniej i bardziej kameralnie, choć biorąc pod uwagę liczbę turystów przyjeżdżających do roku na Mazury można mieć co do tego spore wątpliwości. Koja – absolutnie niezbędny element wyposażenia każdego jachtu. Koja to po prostu łóżko na jachcie.

P jak Półwiatr – nie jest to wiatr wiejący o połowę słabiej, ale określenie sytuacji, w której wiatr wieje dokładnie w bok jachtu. Wiatr wiejący po skosie od przodu to bejdewind, wiatr wiejący po skosie od tyłu to baksztag, a wiatr wiejący dokładnie w rugę to fordewind. Jeśli natomiast wieje dokładnie w dziób żaglówki, wtedy stoimy w tzw. martwym kącie. Stoimy, bo przy takim wietrze płynąć się nie da. Trzeba halsować, czyli płynąć zygzakiem. Kąt martwy został przez polskich żeglarzy nazwany zgrabnie mordewindem. Jak można się domyślić, słówko to oznacza wiatr wiejący prosto w… twarz.

S jak Szkwał. Słowo traktowane na Mazurach bardzo poważnie, oznacza nagły wzrost prędkości wiatru. Trzy lata temu, w sierpniu 2007 roku, nad mazurskimi jeziorami przeszedł biały szkwał – biały, bo zanim nadszedł nie było widać chmur na niebie, a jedynie załamujące się fale z białymi grzywami. W ciągu kilku chwil wiatr osiągnął siłę 12 stopni w skali Beauforta. Przewrócił kilkadziesiąt jachtów, 12 osób zginęło. Od tamtej pory na Mazurach przygotowywany jest system ostrzegania przed tego typu zjawiskami. Miał być gotowy w tym roku, ale będzie dopiero za rok. Ma składać się z 17 wież o wysokości kilkunastu metrów emitujących pulsujące pomarańczowe światło, spiętych w spójny system zasilany danymi z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jeśli pojawi się zagrożenie, pulsowanie nagle przyspieszy – będzie to znak, by jak najszybciej płynąć do brzegu.

Tjak Talia – pierwsze skojarzenie to oczywiście talia osy. Takie też na jachtach się zdarzają, ale tu akurat chodzi o linę i system bloczków, które służą do manewrowania głównym żaglem, czyli grotem. Bloczki ułatwiają wybieranie liny. Tego systemu pozbawione są liny służące do manewrowania mniejszym żaglem, czyli fokiem. Dla członków załogi, którzy obsługują te liny, zazwyczaj oznacza to poobcierane dłonie.

Z jak Zwierzęta – część żeglarzy lubi pływać z psami. Ale na jachtach nie brakuje też elementów wyposażenia nazwanych jak zwierzęta. Np. Piesek to knaga zaciskowa, służąca do zablokowania liny między jej szczękami. Jaskółka to półka po wewnętrznej stronie burty, można tam trzymać różne przydatne rzeczy. A Świnia to przechył na nawietrzną, czyli na burtę znajdującą się po tej stronie, z której wieje wiatr. Bardziej doświadczeni żeglarze twierdzą, że świń należy unikać, mądrze rozmieszczając balast na jachcie. Bardzo często w roli balastu występują załoganci.