Na Mazurach ruszył system ostrzegania przed pogodą. Pomysł jego utworzenia powstał po tzw. białym szkwale, który w 2007 r. przewrócił kilkadziesiąt jachtów. Utonęło wtedy 12 osób. System składa się 17 masztów rozsianych na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.

Na szczycie każdego z nich zamontowana jest lampa, emitująca pomarańczowe, pulsujące światło. Gdy pogoda ma się zepsuć, pulsowanie przyspiesza. Część mazurskich żeglarzy twierdzi, że potrafi przewidzieć załamanie pogody, ale jak podkreślają, system na pewno się przyda. Ludzie będą widzieli, że kilka jezior dalej idzie burza i będą uciekali gdzieś w trzciny - mówią w rozmowie z reporterem RMF FM. W portach powinny być kie informacje, że pojawiły się światła i do czego one służą - dodaje żeglarz z portu w Giżycku.

Maszty z lampami były testowane przez kilka tygodni. Ale faktycznie nie wszyscy je zauważyli.

Problemem może być również to, że dane, które spływają do systemu, nie zawsze muszą być wiarygodne. Prognozy przygotowuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który na Mazurach nie ma specjalnego radaru meteorologicznego.

Przedstawiciele IMiGW sami przyznają, że ich prognozy dla Wielkich Jezior nie są tak wiarygodne, jak np. dla Gdańska, który ma radar. Urządzenie pozwala w promieniu 200 km dokładnie śledzić opad deszczu. W promieniu 100 km mierzy również prędkość wiatru.

W całej Polsce takich radarów jest osiem. Dwa z nich częściowo obejmują fragment Mazur. Ale to za mało, by na tej podstawie tworzyć prognozy. Na zainstalowanie urządzenia na Mazurach na razie nie ma pieniędzy. Nawet jeśli by się znalazły, cała procedura stworzenia systemu zajęłaby około dwóch lat.