W 9 spośród 11 myśliwców F-16, które jako pierwsze przyleciały do Polski z USA, było wiele poważnych usterek – wynika z wojskowego dokumentu, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Doniesieniom gazety zaprzecza dowództwo bazy w Krzesinach.

Jak pisze dziennik, usterek było wiele - od małych, takich jak zepsute przewody, po bardzo poważne, np. uszkodzenie komputerów pokładowych, zaworów przeciwoblodzeniowych, podwozia, instalacji tlenowej. W najgorszym stanie był myśliwiec z numerem 4044 (F-16C). Przyleciał do Polski bez bloku anteny GPS, z niesprawną instalacją tlenowo-ratowniczą i systemem rozpoznawania wrogich obiektów.

Siły Powietrzne zapewniają, że problemy były tylko z pierwszymi czterema myśliwcami. Jednak z dokumentów wynika, ze technicy znaleźli usterki w pięciu kolejnych F-16 z pierwszej partii. Według nieoficjalnych informacji także inne myśliwce - a mamy ich 27 - wymagają napraw.

Każda partia samolotów ma usterki - potwierdza informator dziennika. Za każdym razem Amerykanie przysyłają samoloty z podobnymi awariami, ale my już się nauczyliśmy szybko je wykrywać i usuwać.

Poważne awarie F-16 to bzdura – powiedział RMF FM pułkownik Sławomir Smoktunowicz, dowódca bazy. 23 samoloty z 27, posiadanych w bazie w Krzesanach, mamy sprawne - zaznaczył. Rozmawiał z nim nasz reporter Adam Górczewski:

Rzecznik Sił Powietrznych major Wiesław Grzegorzewski zapewnia, że usterki nie są groźne, a mechanicy łatwo sobie z nimi poradzą. Polski rząd przeznaczył 123 miliony dolarów na części zapasowe do myśliwców. Pieniądze ta mają wystarczyć na usuwanie usterek do 2010 r.