Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa zarzuciła w piątek oficjalnym przedstawicielom Polski "prowokowanie rusofobii" w związku z 80. rocznicą 17 września 1939 roku i określiła ówczesne wydarzenia jako "wejście Armii Czerwonej na zachodnią Ukrainę i Białoruś".

17 września minęło 80 lat od dnia wejścia oddziałów Armii Czerwonej na Ukrainę Zachodnią i Białoruś Zachodnią. Polscy oficjele w sposób przewidywalny wykorzystali tę datę w celu prowokowania kolejnej odsłony rusofobii i rozpowszechniania nieodpowiedzialnych, pseudohistorycznych interpretacji tych wydarzeń i ogółem fałszowania historii - oznajmiła Zacharowa.

Rzeczniczka MSZ nie podała konkretnych wypowiedzi. Odwołała się natomiast do niedawnych obchodów w Polsce 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej i oświadczyła, że liczne były wypowiedzi "osób oficjalnych w Polsce o tym, że Polska doznała szkód od Związku Radzieckiego".

Słowa te padły zaledwie dzień po tym, jak w czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której ocenił, że wybuch II wojny światowej był bezpośrednim skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku i jego tajnego protokołu dodatkowego. Na mocy tego protokołu dwa dążące do podboju świata totalitarne reżimy, III Rzesza i ZSRR, podzieliły Europę na dwie strefy wpływów. "Reżimy nazistowski i komunistyczny dokonały masowych mordów, ludobójstwa i deportacji oraz doprowadziły do utraty życia i wolności w XX wieku na skalę niespotykaną w historii ludzkości" - podkreślili eurodeputowani.

Zacharowa podczas cotygodniowego briefingu przytaczała dane dotyczące "ogromnej pomocy finansowej i materialno-technicznej, którą Polska otrzymała od Związku Radzieckiego w czasie II wojny światowej i po niej".

Przedstawicielka MSZ Rosji określiła prezentowanie tych danych jako próbę "zapełnienia tej szkody, którą zadali swoimi wypowiedziami polscy politycy" stronie rosyjskiej. Współczesny polski establishment polityczny przemilcza te fakty i woli prezentować się jako ofiara reżimów totalitarnych i przypisywać nam jakąś równą odpowiedzialność, wraz z Niemcami za rozpętanie II wojnie światowej - oznajmiła. Według jej słów władze polskie traktując pakt Ribbentrop-Mołotow "jako pakt wojny" "obłudnie ignorują ten fakt", że Polska podpisała w 1934 roku porozumienie z Niemcami.

Medialna ofensywa Rosjan

To kolejna w ostatnim czasie w Rosji oficjalna wypowiedź zrównująca podpisany 23 sierpnia 1939 roku pakt o nieagresji pomiędzy ZSRR i Niemcami hitlerowskimi z porozumieniami zawieranymi z III Rzeszą przez inne kraje europejskie, pomijająca tajny protokół, w którym ZSRR i Niemcy porozumiały się o podziale wpływów w Europie Wschodniej.

Przed i po obchodach 1 września w Polsce, na które nie zaproszono przedstawicieli Rosji, oficjalne osobistości w Moskwie powtórzyły tezę - propagowaną w ZSRR - że porozumienie z Hitlerem pomogło Józefowi Stalinowi odroczyć wybuch działań wojennych na terytorium państwa radzieckiego.

Jednak poza kręgami oficjalnymi pakt oceniany jest krytycznie - historycy w Rosji wskazują, że dzięki niemu same Niemcy wzmocniły potencjał militarny przed wojną z ZSRR.

Rzeczniczka MSZ Rosji pominęła w swej wypowiedzi kwestię przynależności ziem zachodniej Ukrainy i Białorusi do państwa polskiego, którego granice uznawała w 1939 roku społeczność międzynarodowa, w tym sam Związek Radziecki, jak również fakt, że Polskę łączył z ZSRR pakt o nieagresji.

W mediach rosyjskich krążą w ostatnim czasie tezy, którymi w 1939 roku uzasadniano agresję z 17 września i które propagowała również historiografia radziecka. To m.in. argument, że państwo polskie przestało istnieć w wyniki inwazji niemieckiej. Tymczasem gdy Armia Czerwona wkroczyła 17 września na terytorium Polski, rząd polski nadal znajdował się w kraju.

Po dokonaniu przez ZSRR napaści na Polskę aresztowano ponad 200 tys. Polaków - oficerów, policjantów, ziemian i prawników. Obywateli II Rzeczpospolitej zmuszono do przyjęcia obywatelstwa radzieckiego. Masowe wywózki na Syberię objęły około 1 mln 350 tys. Polaków; około 22,5 tys. oficerów i policjantów zostało zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Twerze.