Karnet na basen dla pracownika MSZ kosztuje miesięcznie 58 złotych - dostaliśmy właśnie pierwszą odpowiedź w sprawie zakupów jakie czynią poszczególne resorty. Świadczenie, jak informuje biuro prasowe, jest finansowane z funduszu socjalnego. Resort chce zamówić 70 takich karnetów. Wymagania to basen, siłownia cardio, zajęcia z pilatesu. Oprócz tego pożądany jest body biking, spinning, squash oraz kursy tańca i sztuk walki. Czekamy na odpowiedzi dotyczące innych przetargów.

Po co resortowi gospodarki kilkaset kilogramów słodyczy? Dlaczego kancelaria prezydenta potrzebuje plasteliny?

W większości przypadków, odpowiedzi na te pytania nie będą trudne. MSZ odpowiedział zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Postawił na modny w korporacjach system motywacyjny. Pracownik po basenie i kardiosiłowni, uzupełnionej spinningiem i bodybikingiem, jest bardziej zadowolony.

W ministerstwie gospodarki pewnie usłyszymy, że to tradycyjne doroczne zakupy na potrzeby podejmowania gości i delegacji. Premier swoim ministrom na posiedzeniach rządu serwuje kalarepkę i marchewki, a wicepremier woli setki opakowań ciastek i wafelków. Co do tony krówek dla resortu obrony, to wiadomo, że wojskowi od dawna trzymają się zasady, iż krówka w kamuflażu, to świetna promocja.

Jeśli zaś chodzi o meble, to co jakiś czas, trzeba wymieniać te zużyte - to przewidywana odpowiedź ministerstwa sportu. Przewidywana, bo na razie w departamentach prasowych można usłyszeć, że te czekają na odpowiedzi innych departamentów. Jednej tylko odpowiedzi przewidzieć nie sposób, po co prezydentowi plastelina?