Rozgoryczenie i złość - to reakcje nauczycieli na decyzję Sejmu, który postanowił zamrozić podwyżki zapisane w Karcie Nauczyciela. Rozgoryczenie jest tym większe, że przed wyborami politycy SLD zgodnie zapewniali, że nie będzie żadnych cięć w oświacie. Niezadowoleni są także studenci, którym zmniejszono zniżki na bilety.

Wczoraj odbyło się posiedzenie Związku Nauczycielstwa Polskiego, na którym oczywiście postanowiono protestować. Wybór metody pozostawiono poszczególnym oddziałom ZNP. Już wkrótce możemy się więc spodziewać, że na polskich szkołach znowu pojawią się flagi i transparenty, a przed urzędami czy siedzibami posłów tłumy niezadowolonych nauczycieli: "Tak daleko idące oszczędności, jakie zostały dokonane na środowisku nauczycielskim, nie znajdują odpowiednika w żadnej innej grupie zawodowej". Sławomir Broniarz z ZNP dodaje, że jeżeli rząd nie przeznaczy dodatkowych pieniędzy na oświatę to flagi i lokalne pikiety mogą zostać zastąpione bardziej radykalnymi metodami walki. W podobnym tonie wypowiadają się działacze nauczycielskiej Solidarności i podkreślają, że cisza wokół tego tematu nie będzie trwała długo: "My w tej chwili w okresie świątecznym nie namawiamy do żadnego ostrzejszego protestu, ale nie wiadomo jakie będą reakcje nauczycieli w styczniu". Wbrew temu co powiedział Wojciech Jaranowski te reakcje raczej łatwo przewidzieć. Już w tej chwili bowiem pod apelem o odmrożenie podwyżek solidarnie podpisało się 100 tysięcy nauczycieli. Sprawą tą zajmowała się nasza reporterka Agnieszka Burzyńska:

Protesty zapowiadają też studenci, którym nie podoba się obniżenie ulg na bilety: „Jest dziura budżetowa, trzeba ją jakoś łatać, ale chyba nie na studentach, bo to chyba jest przyszłość dla świata, dla Polski. Trzeba będzie jakoś zaprotestować. Nie wiem jak będzie można w przyszłości studiować” – mówią rozgoryczeni studenci. Na zmniejszeniu ulg stracą też emeryci i niepełnosprawni.

foto Archiwum RMF

08:15