​Prawie dwa dni trwała akcja ratowania byłego ORP Metalowiec w Porcie Wojennym w Gdyni. Ten wycofany w 2013 roku ze służby były okręt rakietowy w poniedziałek zaczął nabierać wody. O to, by nie poszedł na dno, walczyli między innymi strażacy z wojskowej straży pożarnej, wojskowi nurkowie i załogi okrętów stacjonujących w Gdyni.

Fakt, że były okręt rakietowy zaczął nabierać wody w poniedziałkowy poranek, odnotowała załoga jednego z okrętów. Akcja ratunkowa trwała do wtorkowego wieczoru. Jak tłumaczą marynarze na dawnym ORP Metalowcu doszło do pęknięcia rury doprowadzającej do systemu przeciwpożarowego tak zwaną wodę zaburtową, czyli wodę morską.

Winę ponosi najpewniej pogoda. Ostatnie mrozy doprowadziły do zamarznięcia wody w rurach, na skutek czego rura została rozsadzona. Kiedy mrozy zelżały, woda sukcesywnie, pomału zaczęła się sączyć do środka. Później faktycznie przybrało to bardzo na sile, ze względu na to, że lód całkowicie stopniał - mówi komandor podporucznik Radosław Pioch z Trzeciej Flotylli Okrętów.

Wody w środku było na tyle dużo, że rufa byłego okrętu - którego zanurzenie to 2 metry i 20 centymetrów - obniżyła się o mniej więcej kolejny metr. Do góry podniósł się natomiast jego dziób. W takiej sytuacji zawsze realne jest ryzyko, że jednostka pójdzie na dno. Na szczęście udało się zapobiec takiemu rozwojowi wypadków.

Zalanie było dosyć spore. Lód topił się, wody przybywało. Właśnie dlatego zaangażowano zarówno nasze jednostki jak i jednostki zewnętrzne. Udało się tę wodę odprowadzić, zlokalizować przebicie i nałożyć opaskę uciskową na rurę, zabezpieczyć ją w ten sposób - mówi Radosław Pioch. Dodaje, że nie doszło do żadnego wycieku olejów czy smarów do morza. Jak tłumaczy okręt wycofany ze służy pozbawiony jest takich materiałów, nie było więc takiego zagrożenia, ale i tak ze względów bezpieczeństwa użyto specjalnych zapór przeciwolejowych.

Koszty akcji ratunkowej ma teraz ponieść Agencja Mienia Wojskowego, do której należy były ORP Metalowiec. Będzie to uzgodnione na zasadach porozumienia - tłumaczy Pioch.

OPR Metalowiec nie jest jedynym byłym okrętem, który stacjonuje w Porcie Wojennym w Gdyni. Drugi obiekt  - tak o wycofanych ze służby jednostkach mówią marynarze - to bliźniaczy okręt rakietowy ORP Rolnik. Podobnie jak ORP Metalowiec wyszedł ze służby w grudniu 2013 roku.  Od tego czasu - bez załogi - oba byłe okręty trzymane są w porcie wojennym. Według niektórych marynarzy ta sytuacja trwa już za długo.

Kolejnym byłym okrętem, który pozostaje w gdyńskim porcie wojennym jest ORP Kondor, czyli wycofany w grudniu 2017 roku okręt podwodny typu Kobben. Ten okręt - zgodnie z informacjami przekazywanymi pod koniec 2017 roku przez Marynarkę Wojenną - także miał formalnie stać się własnością Agencji Mienia Wojskowego. Do dziś jednak tak się nie stało. Agencja staje się właścicielem zbędnego wojsku mienia ruchomego dopiero na podstawie planu przekazywania do AMW zbędnych wojsku rzeczy ruchomych na dany rok. Tegoroczny plan nie został jeszcze zatwierdzony przez MON. Dodatkowo, pozyskaniem okrętu ORP Kondor jest zainteresowanych kilka samorządów. O ewentualnym nieodpłatnym przekazaniu okrętu może zdecydować jedynie Minister Obrony Narodowej. Wówczas odbywa się to bez udziału AMW, która - zgodnie z prawem - nie może czynić darowizn - poinformowała RMF FM Małgorzata Weber, rzecznik prasowy Agencji Mienia Wojskowego.