"W naszych rękach spoczywa odpowiedzialność za losy Polski w perspektywie kilku dekad – zadanie, które wykracza poza logikę sporu politycznego, ograniczonego do rytmu kadencji parlamentarnych" – stwierdził w rozmowie z PAP premier Mateusz Morawiecki, zapytany o przyszłość Zjednoczonej Prawicy. "Doskonale zdaje sobie z tego sprawę prezes Jarosław Kaczyński, dlatego mogę podpisać się pod jego apelem o jedność naszego środowiska politycznego" – dodał.

Zjednoczona Prawica stoi dziś przed historycznym wyzwaniem. Dzięki solidarnej i mądrej polityce możemy wyprowadzić Polskę z największego kryzysu gospodarczego i społecznego od czasów zmian po 1989 r. - podkreślił w rozmowie z PAP premier Mateusz Morawiecki. Wielokrotnie w historii Polski mieliśmy takie momenty, w których partykularne interesy przeważały nad dobrem wspólnym. Każdy z tych momentów zapisał się w naszych dziejach fatalnie - zauważył. Wierzę, że dziś potrafimy być mądrzejsi. Bo tu nie tylko chodzi o przyszłość obozu politycznego. Tu chodzi o dobrą przyszłość Polski - podsumował szef rządu. 

Kaczyński: Broni się swojego interesu

O sprawę sporów w Zjednoczonej Prawicy, które dotyczą coraz większej liczby tematów - m.in. energetyki, unijnego funduszu odbudowy i wyborów na prezydenta Rzeszowa - był pytany kilka dni temu także lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które jest oczywiście bardzo smutne. Polska jest dzisiaj w sytuacji bardzo trudnej ze względu na pandemię. Jednocześnie jest w sytuacji, która daje ogromne szanse. Te szanse można wykorzystać, ale warunkiem tego jest jedność. Tutaj okazuje się, że zwyciężają motywy czysto partykularne, a często - to jest mój domysł - po prostu osobiste - ocenił w rozmowie z PAP.

Kaczyński stwierdził, że deklaracje niektórych posłów koalicji rządzącej, że spory wynikają z obrony wartości to "udawanie". Niczego się nie broni, broni się swojego interesu, broni się tego, żeby powiedzieć: nie, pan X nie będzie tutaj gwiazdą, bo ja chcę być gwiazdą, chociaż różnica kwalifikacji jest taka jak pomiędzy Górami Świętokrzyskimi a Tatrami - ocenił. Jeżeli ktoś chce dobrze dla Polski i dobrze dla polskich rodzin i chce, aby te wartości się nie rozpadły, aby ta ofensywa kulturowa z zewnątrz nas nie rozniosła, to musi po prostu robić wszystko, nawet za cenę jakichś daleko idących samoograniczeń - wszyscy musimy im podlegać, nawet i ja - żeby zachować jedność i wykorzystać tę szansę jaką w tej chwili istnieje - przekonywał. 

My nie chcemy niszczyć naszych sojuszników. Chętnie będziemy dalej rządzić Polską razem z tymi dwiema partiami, ale w proporcji wynikającej z układu sił. To musi być jednak takie rządzenie, które opiera się na tych rzeczywistych wartościach, czyli że chcemy coś uczynić dla Polski, chcemy ją rozwinąć i chcemy się obronić przed tym strasznym atakiem na podstawowe wartości, na zdrowy rozsądek - tłumaczył lider PiS-u w wywiadzie dla PAP.  Mam nadzieję, że jednak w pewnym momencie nasi sojusznicy zrozumieją, że trzeba po prostu iść do przodu, że trzeba na pewne rzeczy się zgodzić, a nie budować swoją odmienność za wszelką cenę. Te odmienności oczywiście jakieś są, ale nie są one tak wielkie, by uniemożliwiały nam współpracę - dodał. Nie chciał wchodzić w rozważania na temat ewentualnego stworzenia rządu mniejszościowego.

Na razie mamy rząd większościowy i zobaczymy co będzie dalej. Zobaczymy co będzie przy głosowaniach, m.in. unijnego programu odbudowy. My idziemy tą drogą, a jeśli ktoś chce brać odpowiedzialność za to, że się to nie uda, to bardzo źle zapisze się w historii Polski - ostrzegł Kaczyński.