"Jesteśmy w momencie, w którym możemy powiedzieć, iż razem budujemy Polskę naszych marzeń" - mówił premier Mateusz Morawiecki odbierając nagrodę Człowieka Roku Klubów "Gazety Polskiej". Prezes PiS Jarosław Kaczyński zauważył, że "dobra zmiana" nie mogłaby się zacząć, gdyby nie jego brat Lech.

We wtorek wieczorem w Teatrze Wielkim w Warszawie odbyła się gala 25-lecia "Gazety Polskiej", w której wzięli udział poza Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim m.in. wicepremier Beata Szydło, marszałkowie Sejmu i Senatu - Marek Kuchciński oraz Stanisław Karczewski.

Podczas uroczystości premier Morawiecki został uhonorowany nagrodą Człowieka Roku 2017 Klubów "Gazety Polskiej". Przyznano też nagrodę 25-lecia tygodnika "Gazety Polskiej", której laureatami zostali b. prezydent Lech Kaczyński oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ponadto wręczono nagrodę św. Grzegorza I Wielkiego miesięcznika "Nowe Państwo". Otrzymał ją działacz antykomunistycznej opozycji w PRL Andrzej Gwiazda.

Przez lata postkomunizmu, przez lata III Rzeczpospolitej w takiej wolnej, ale jakby bezwolnej Rzeczpospolitej, staraliśmy się przechować prawdę o naszej historii, pragnienia wielkiej Polski w przyszłości, wiarę w odbudowę tej wielkiej Polski - mówił premier Morawiecki odbierając nagrodę. Prostowaliśmy kręgosłupy, prostowaliśmy karki i to się udało. Dzisiaj jesteśmy w takim momencie, w którym możemy powiedzieć, że razem budujemy Polskę naszych marzeń, razem budujemy Rzeczpospolitą, do której na pewno tęskniliśmy - podkreślił szef rządu.

W jego ocenie dzisiaj "najważniejsza jest walka o prawdę, bo z tej prawdy wynika nie tylko skuteczna obrona przeszłości, historii, tradycji, ale również skuteczna walka o lepszą Polskę w przyszłości". Nie da się tych dwóch wymiarów rozdzielić - zaznaczył premier.

Jak dodał, gdy ponad dwa lata temu dostał propozycję, by wejść do rządu, wiedział, że będzie niełatwo. Ale, mówił, "nie przypuszczałem, że będziemy musieli zmagać się na tylu frontach".

Nie przypuszczałem, że rzeczywiście będziemy się starali zrzucić to jarzmo klientelizmu, korporacjonizmu, które pętało naszą Rzeczpospolitą. Robimy to coraz bardziej skutecznie, robimy z wiarą w lepszą przyszłość, ale też tym skuteczniej będziemy mogli obronić prawdę o przeszłości, tak jak robimy to dzisiaj w kontekście ostatnich wydarzeń. Na pewno tę prawdę będziemy bronić, bo jest rzeczą dla mnie niewyobrażalną, żeby ofiary uważać za sprawców, mieszać katów z ofiarami -
podkreślił premier.

Swoją nagrodę Morawiecki zadedykował ludziom Solidarności oraz Prawa i Sprawiedliwości. Chcę też wyraźnie powiedzieć, że nie byłoby nas tutaj wszystkich, gdyby nie upór całego środowiska PiS i szerzej - Solidarności, z której wyrastamy. I tę nagrodę, której na pewno nie jestem godny, chciałem przede wszystkim zadedykować właśnie wszystkim członkom Solidarności i Prawa i Sprawiedliwości - Zjednoczonej Prawicy - mówił.

Premier dziękował też klubom "Gazety Polskiej" i społeczności "Gazety Polskiej" za ich działalność i to, co do tej pory zrobiły dla Polski. To wasza aktywność, wasz upór, wasza wiara w zmianę Polski doprowadziła do tego stanu, w którym dzisiaj jesteśmy - powiedział Morawiecki.

Dodał, że bez "uporu" tego środowiska nie bylibyśmy "na pewno w tym miejscu, w jakim jesteśmy". To wymagało ogromnej cierpliwości, wiary i właśnie niesamowitego uporu, wbrew wszystkiemu, wbrew działaniom establishmentu, wbrew temu, że właśnie wolne media miały taką trudność w rozwoju - podkreślił Morawiecki. To właśnie walka o te wolne media też była niezbędnym kamieniem milowym na drodze do rzeczywiście suwerennej RP - mówił.

Szef rządu odniósł się również do postaci Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Jak ocenił, przez ostatnie 25-lecie elity w Polsce "cały czas były w dużym stopniu zależne, mentalnie zależne, od doradców, od podpowiedzi z zewnątrz". Oddzielone od tradycji, od ugruntowanej wiary, wiary również w przyszłość, wiary w to, że modernizacja może się odbyć tylko w oparciu o zakorzenienie w tradycji i zakorzenienie w prawdzie - oświadczył.

W końcu, w 2015 roku Polacy powiedzieli tym elitom: "Stop", powiedzieli: "Dość" - podkreślił premier. Jak wskazał, "to zawdzięczamy Prawu i Sprawiedliwości", a w szczególności prezesowi partii Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Jakbym miał symbolicznie nazwać tę różnicę, scharakteryzować tę walkę o lepszą Polskę, którą panowie Lech i Jarosław Kaczyńscy toczyli, i co im zawdzięczamy, to powiedziałbym: zawdzięczamy im przede wszystkim to, że dzisiaj nasza flaga jest coraz bardziej biało-czerwona, a nie coraz bardziej biała - powiedział szef rządu.

Jego zdaniem braciom Kaczyńskim obóz polityczny zawdzięcza również to, że "jest związany ze sobą przede wszystkim poprzez ideały, poprzez służbę Polsce, poprzez dbałość o dobro wspólne, a nie więzami władzy". Ci, dla których władza była dobrem samym w sobie, na szczęście nie pełnią już władzy - dodał premier. Zaznaczył, że chciałby, aby wszyscy pracowali dla dobra Polski. Bo Polska jest jedna, Polska jest wielką wartością - podkreślił.

Pamiętajmy, że będziemy tym lepiej mogli przebić się z naszą prawdą o przeszłości, jeżeli Polska w przyszłości będzie silniejsza. Będzie silniejsza militarnie, gospodarczo, technologicznie. Musimy o to przede wszystkim dbać - powiedział.

Odbierając swoją nagrodę Jarosław Kaczyński podkreślił, że "cały łańcuch wydarzeń, który doprowadził do dobrej zmiany, bo przecież o tę dobrą zmianę cały czas chodziło, nie mógłby się zacząć, a gdyby się nawet zaczął to zostałby rozerwany w różnych miejscach, gdyby nie Lech Kaczyński".

Lider PiS w swym wystąpieniu podkreślał rolę zmarłego w katastrofie smoleńskiej byłego prezydenta, zarówno dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości, jak i kraju. Nie wygralibyśmy, nie sparaliżowalibyśmy planów Platformy Obywatelskiej, żeby narzucić postkomunistę jako kandydata prawicy na prezydenta Polski, gdyby Lech Kaczyński nie zdecydował się na kandydowanie na prezydenta Warszawy, gdyby nie wygrał tych wyborów i gdyby później nie wygrał wyborów prezydenckich - mówił J. Kaczyński.

Według niego Lech Kaczyński potrafił wygrywać. To jest w polityce niesłychanie ważne. I to była droga do tej pierwszej próby - tej z lat 2005-2007, często krytykowanej, ale wtedy przekonaliśmy się, że w przy pomocy władzy, nawet tej osłabionej, nawet tej w tego szczególnego rodzaju państwie, jakim była III Rzeczypospolita, można jednak dla narodu, dla społeczeństwa coś uczynić - zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Później - jak dodał - przyszły "trudne lata rządów PO". A mój świętej pamięci brat był dla nas, jeszcze jako prezydent, przed tragedią, opoką - opoką w tej walce. I stał się tą opoką także po swojej tragicznej śmierci, po Smoleńsku, dzięki wielu ludziom - stwierdził.

Szef PiS ocenił jednocześnie, że Lech Kaczyński prowadził politykę odważną. Warto walczyć, warto być odważnym. Lech Kaczyński prowadził politykę odważną i pokazał, że jest to możliwe, idziemy tą drogą - mówił Kaczyński. W tym kontekście odniósł się do zmiany na stanowisku szefa rządu. Zaznaczył, że tak jak do niedawna rząd Beaty Szydło, tak obecnie godności Polaków, w szczególnie trudnej sytuacji, broni rząd Mateusza Morawieckiego.

To jest obrona godności, prawa do obrony tej godności, ale także jest to sprawa obrony naszych elementarnych interesów, naszej przyszłości, naszej szansy na lepszą przyszłość Polski. Nie zejdziemy z tej drogi - oświadczył Kaczyński.

Andrzej Gwiazda odbierając nagrodę mówił, że jest ona "wielką dumą i ogromną osobistą satysfakcją". Odbieram tę nagrodę w imieniu tych wszystkich - myślę, że tysięcy - kolegów czy towarzyszy walki, z którymi szedłem przez życie. Bez nich niewiele bym znaczył, niewiele bym zrobił - podkreślił Gwiazda.

"Gazeta Polska" od 1995 r. przyznaje Nagrodę Człowieka Roku. Obecny premier Mateusz Morawiecki otrzymał ją za rok 2016; Człowiekiem Roku 2015 "Gazety Polskiej" został Jarosław Kaczyński (lider partii został także wyróżniony tym tytułem w 2004 r.). Odrębna nagroda - od 2008 r. - przyznawana jest przez Kluby "Gazety Polskiej". Ponadto na 5-lecie "Gazety Polskiej" specjalną nagrodą został uhonorowany płk Ryszard Kukliński.

(m)