"O przyszłości dużo nie wiemy, ale też nie mało wiemy" - to filozoficzny cytat z prezentacji Strategicznego Przeglądu Obronnego przygotowanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Dokument ma wyznaczać zmiany w wojsku na najbliższe 25 lat. Według koncepcji SPO ma liczyć się jakość, a nie liczebność armii.

O kształcie armii zdecydują zagrożenia dla Polski, a te będą pochodzić spoza Europy. Dlatego w równym stopniu armia ma być przygotowana do zabezpieczenia kraju, jak i udziału w misjach zagranicznych, których będzie coraz więcej. Prawdopodobieństwo naruszenia granic Polski, przez jakiegokolwiek agresora, jest dzisiaj bardzo niewielkie - uważa minister obrony Bogdan Klich.

Inaczej trzeba też definiować same zagrożenia. Powinniśmy uważać na np. atak cybernetyczny. Dlatego, jak proponują autorzy raportu, od liczebności armii ważniejsze jest wyposażenie. Kluczowe jest nastawienie się na modernizację techniczną sił zbrojnych, na którą trzeba i chcemy przeznaczyć do końca roku 2018 co najmniej 30 miliardów złotych - tłumaczył szef resortu obrony.

I tu pojawia się problem. Jest dokument, ale nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze. Czy ta wizja i ta rekomendacja, którą usłyszeliśmy, będzie odpowiadała przyszłemu rządowi? - zastanawia się ekspert wojskowy Wojciech Łuczak. Poprzedni Strategiczny Przegląd Obronny 6 lat temu trafił do szuflad w resorcie obrony.