Bartłomiej Misiewicz jest na urlopie. Jak poinformowało na Twitterze Ministerstwo Obrony Narodowej, na razie nie pełni obowiązków szefa gabinetu politycznego.

Premier Beata Szydło przed tygodniem mówiła na antenie RMF FM, że rozmawiała na temat Misiewicza z szefem MON Antonim Macierewiczem.

W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem szefowa rządu nie chciała sprecyzować, jakie mogą być dalsze losy szefa gabinetu politycznego. 

Wolałabym, żeby na temat pracowników poszczególnych resortów wypowiadali się ministrowie, więc sądzę, że pan minister Macierewicz jest odpowiednią osobą, która tutaj będzie informowała w tej sprawie - tłumaczyła szefowa rządu. Dopytywana, czy w grę może wchodzić nawet pożegnanie się Misiewicza z resortem odparła wymijająco: Minister Macierewicz jest odpowiednią osobą do wyjaśnienia sprawy.

Z doniesień "Faktu" wynika, że Bartłomiej Misiewicz był gościem jednego z lokali w Białymstoku 20 stycznia. Pod klub miał podjechać luksusowym bmw, a przez całą zabawę towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz. Jak twierdzą świadkowie, Misiewicz miał go przedstawiać jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej.

Co więcej, rzecznik MON - jak opowiadają świadkowie - zachowywał się tak, jakby zależało mu, by był rozpoznany przez uczestników imprezy. Stawiał kolejki w barze, z kieszeni wyciągał setkę za setką - opisywał gazecie pan Paweł. Ten sam człowiek twierdził też, że rzecznik MON prosił DJ'a o przekazanie przez mikrofon, że jest na imprezie.

Co więcej, jak twierdzą dziennikarze "Faktu", podczas zabawy rzecznik MON proponował przygodnie spotkanym osobom etat w ministerstwie. 

Następnego dnia rano wspólnie z ministrem Antonim Macierewiczem Bartłomiej Misiewicz pojawił się na uroczystym otwarciu punktu informacyjnego dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej.

(mal)