Paweł M., pseudonim "Misiek" - lider gangu pseudokibiców Wisły Kraków - jest już w Krakowie. 39-latek, poszukiwany od maja listem gończym za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, handel narkotykami i usiłowanie zabójstwa i zatrzymany we Włoszech, późnym wieczorem wylądował w policyjnej eskorcie na stołecznym lotnisku Chopina.

Pierwotnie planowano, że pierwszą noc w Polsce "Misiek" spędzi w stolicy, ale - jak ustalili dziennikarze RMF FM - od razu po tym, jak o 22:00 samolot z Mediolanu wylądował w Warszawie, Paweł M. został przewieziony do Krakowa. Na miejscu był około 2:00 w nocy.

W tej chwili przebywa w areszcie i czeka na przewiezienie do prokuratury. Paweł M. usłyszy zarzuty jutro.

Pawłowi M. zarzuty będą stawiać śledczy z dwóch prokuratur. "Misiek" w Krakowie ma usłyszeć zarzuty m.in. związane z działalnością grupy przestępczej oraz handlu narkotykami. Potem będzie przewieziony do Katowic, gdzie toczy się drugie śledztwo. Tu też stawiane mu będą zarzuty związane z grupą przestępczą. Ale to nie koniec, bo na Śląsku będzie on też odpowiadał m.in. za brutalne pobicia kibiców oraz rozbój. Za wszystko to grozi wieloletnie więzienie.


Włoski sąd wypuścił "Miśka" z aresztu

Paweł M. został zatrzymany we Włoszech już we wrześniu i w areszcie oczekiwał na ekstradycję do Polski na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania. Po kilkunastu dniach jednak sąd zamienił mu areszt na policyjny dozór.

Właśnie w trakcie wymaganej postanowieniem o dozorze wizyty na komisariacie "Misiek" został zatrzymany przez włoskich policjantów. W czwartek polecieli po niego funkcjonariusze z Polski i po południu przejęli go od Włochów.

Jak przekonywał Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji, odszukanie "Miśka", zatrzymanie go i sprowadzenie do kraju to sukces polskiej policji.

Istnieją uzasadnione podejrzenia, że w najbliższym czasie Paweł M. mógł opuścić Włochy - zdradził.
O "Miśku" cała Polska usłyszała już w latach 90. W 1998 roku w czasie meczu Wisły Kraków z AC Parma rzucił nożem w zawodnika włoskiego klubu Dino Baggio, raniąc go. W 2001 roku Sąd Najwyższy utrzymał za ten czyn orzeczony rok wcześniej wyrok 6,5 roku więzienia.

Przed tą sprawą Paweł M. był dwukrotnie karany przez krakowskie sądy za pobicie - w jednym przypadku pobicie policjanta.

(e+j.)