Cały czas czekamy na odpowiedzi dotyczące ministerialnych przetargów. A dokładnie po co ministerstwu spraw zagranicznych 70 karnetów na basen, siłownię i zajęcia z pilatesu? Po co resortowi gospodarki kilkaset kilogramów słodyczy? I w końcu - dlaczego kancelaria prezydenta potrzebuje plasteliny?

Po co resortowi gospodarki kilkaset kilogramów słodyczy? I w końcu - dlaczego kancelaria prezydenta potrzebuje plasteliny?

W większości przypadków, odpowiedzi na te pytania nie będą trudne. MSZ zapewne postawi na modny w korporacjach system motywacyjny. Pracownik po basenie i kardiosiłowni, uzupełnionej spinningiem i bodybikingiem, jest bardziej zadowolony.

W ministerstwie gospodarki pewnie usłyszymy, że to tradycyjne doroczne zakupy na potrzeby podejmowania gości i delegacji. Premier swoim ministrom na posiedzeniach rządu serwuje kalarepkę i marchewki, a wicepremier woli setki opakowań ciastek i wafelków. Co do tony krówek dla resortu obrony, to wiadomo, że wojskowi od dawna trzymają się zasady, iż krówka w kamuflażu, to świetna promocja.

Jeśli zaś chodzi o meble, to co jakiś czas, trzeba wymieniać te zużyte - to przewidywana odpowiedź ministerstwa sportu. Przewidywana, bo na razie w departamentach prasowych można usłyszeć, że te czekają na odpowiedzi innych departamentów. Jednej tylko odpowiedzi przewidzieć nie sposób, po co prezydentowi plastelina?