Resort Finansów wypowiedział się w związku z samopodpaleniem przed kancelarią premiera, do którego doszło w piątek. Rzeczniczka ministerstwa poinformowała, że w styczniu 2008 roku desperat Andrzej Ż. poinformował resort o nieprawidłowościach w Urzędzie Skarbowym, w którym pracował.

W efekcie tych informacji przeprowadzona została trwająca ponad dwa miesiące kontrola resortowa, która nie wykazała żadnych istotnych nieprawidłowości. W lipcu 2010 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga wystąpiła do Ministerstwa Finansów z prośbą o pisemną informację w tej sprawie - poinformowała rzeczniczka. Wyjaśniła, że postępowanie prokuratury związane było z doniesieniem dotyczącym popełnienia przestępstwa z art. 231 kk w Urzędzie Skarbowym Warszawa-Praga. Brzoza dodała, że w sierpniu 2010 r. Ministerstwo Finansów udzieliło prokuraturze odpowiedzi, a następnie przesłało kopie stosownych dokumentów, o które prokuratura występowała - w sumie 2 tomy akt.

Prokuratura, która wyjaśnia okoliczności samopodpalenia 49-letniego Andrzeja Ż. przesłuchała już m.in. funkcjonariuszy BOR, którzy jako pierwsi udzielili mu pomocy oraz policjantów. Zabezpieczone zostało też nagranie z monitoringu. Stan desperata nadal nie pozwala na jego przesłuchanie. Mężczyzna leży w szpitalu na intensywnej terapii, jest pod respiratorem.

Z listu, który Andrzej Ż. przykleił do ławki w parku, a także innych, które wcześniej przesłał mailem do kilku redakcji i polityków, wynika, że motywem jego działania były poważne problemy finansowe. Opisuje w nich także domniemaną korupcję w urzędzie skarbowym w Warszawie i korupcję w Polsce.