Bartosz Arłukowicz obiecywał kobietom darmowe znieczulenie przy porodzie. I w zasadzie na słowach się skończyło, bo projekt rozporządzenia utknął w resorcie zdrowia – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

W marcu 2012 r. minister zdrowia Bartosz Arłukowicz obiecywał, że wszystkie rodzące będą miały dostęp do bezpłatnego znieczulenia. W ślad za jego słowami powstał projekt rozporządzenia, który miałby taką zmianę wprowadzić w życie. Sęk w tym, że gotowy dokument na półtora roku utknął... u samego ministra.
Projekt przeszedł już uzgodnienia międzyresortowe, konsultacje społeczne. Czeka tylko na zdanie szefów resortu. Projekt rozporządzenia przekazano pod obrady kierownictwa, lecz jeszcze nie zapadły decyzje w tej sprawie - tłumaczy "DGP" rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Bąk. Kłopot polega na tym, że identycznie brzmiące wytłumaczenie resort prezentował nam również pół roku temu. Prace nad projektem zaczęły się jeszcze wcześniej, bo w 2010 r.


Część szpitali już dziś sama wprowadza bezpłatne znieczulenie na życzenie pacjentki, zaś po ogłoszeniu rozporządzenia stałoby się to obowiązkiem dla każdej placówki położniczej. Autorzy projektu opisują, że łagodzenie bólu jest częścią świadczenia porodowego. I wymieniają różne metody: od niefarmakologicznych, czyli m.in. masażu, akupunktury, okładów, po farmakologiczne, co przede wszystkim oznacza znieczulenie.

Nie podoba się to dyrektorom szpitali, dla których byłoby to dodatkowe obciążenie finansowe. Obecnie poród jest wyceniany na 33 punkty, czyli szpital otrzymuje zań ok. 1,7 tys. zł, niezależnie od tego, czy podał pacjentce znieczulenie. Innymi słowy podawanie go po prostu się nie opłaca. Ponadto jednym z wymogów byłby obowiązek posiadania na oddziale położniczym anestezjologa przez 24 godziny na dobę, co z kolei oznacza koszt rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Dlatego obecnie, nawet w szpitalach, które nie pobierają opłat za znieczulenie, często jest to tylko teoria, bowiem nie ma dostępu do lekarza.

W wielu z placówek - mimo że jest to nielegalne - nadal pobierane są opłaty. Zaś niektóre placówki informują pacjentki, że mogą dobrowolnie wykupić tzw. cegiełki.

INTERWENCJA RMF FM. Nasi dziennikarze pomogą Wam rozwiązać problem. Czekamy na Wasze zgłoszenia.

(mpw)