Leszek Miller będzie szefem nowego klubu SLD. Jego rywal Ryszard Kalisz został jednym z trzech wiceprzewodniczących. Miller zadeklarował, że nie zamierza ubiegać się o funkcję lidera Sojuszu.

Wiceszefami klubu zostali także: Krystyna Łybacka i Leszek Aleksandrzak; sekretarzem - Ryszard Zbrzyzny.

Na Millera głosowało 14 posłów Sojuszu, 11 poparło Kalisza, jeden głos był nieważny. Nieobecny podczas wyborów szefa klubu był poseł Sławomir Kopyciński.

Tuż po wyborach przewodniczącego klubu SLD zorganizowano konferencję prasową, na której wystąpili wspólnie Miller, Kalisz i obecny lider Sojuszu Grzegorz Napieralski. Miller zadeklarował, że będzie szefem nie tylko tych, którzy na niego mnie głosowali, ale także tych, którzy oddali głosy na jego konkurenta.

Na ratunek Sojuszowi

Miller powiedział, że postanowił kandydować na funkcję szefa klubu z kilku powodów. Po pierwsze, żeby nasze koleżanki i koledzy mieli prawdziwy wybór - i to był prawdziwy wybór między dwiema wartościowymi kandydatami; po drugie - żeby razem z całym klubem SLD stać się liczącą, poważną i poważaną siłą parlamentarną, reprezentacją kompetentnych ludzi, którzy rzemiosło parlamentarne wykonują najlepiej, jak to tylko możliwe, reprezentacji, która jest w twardej opozycji, ale opozycji, która nie mówi "nie, bo nie", ale "nie, bo mamy lepszą propozycję" - powiedział były premier.

Trzecim powodem - kontynuował - było "przeświadczenie, że możemy pomóc formacji, z której się wywodzimy". Ta formacja jest w kłopotach, przed nią wiele wyzwań dotyczących i kongresu, i sposobu wyboru przewodniczącego partii - mówił Miller.

Według niego, "wszystkie posłanki i posłowie SLD będą w gotowości do daleko idącej pomocy: ludziom, strukturom". Przewidujemy też czynny udział we wszystkich działaniach statutowych, które będą zmierzały do ukształtowania nowych władz SLD - dodał były premier.

Zapowiedział, że Sojusz będzie partnerem dla innych ugrupowań parlamentarnych, ale - jak zaznaczył - "partnerami wymagającymi i takimi, którzy znają swoją wartość". Będę zatem się starał, aby klub podkreślał swoją tożsamość i swoją odrębność: programową, polityczną i organizacyjną - dodał.

Powiedział też, że Sojusz jest gotów do współpracy z ugrupowaniami, które "są mu bliskie", ale "jak równorzędny partner, a nie ten, który ma kompleks niższości". Będziemy się starali, aby SLD odgrywał coraz bardziej istotną rolę na mapie politycznej kraju - dodał.

Miller zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o funkcję szefa SLD. Na 29 października zaplanowana jest Rada Krajowa Sojuszu, która zdecyduje o przyszłości partii; prawdopodobnie zwoła kongres partii, który wybierze nowe władze ugrupowania.

Powiedziałem koleżankom i kolegom na posiedzeniu klubu, że jestem za tym, aby nowy szef SLD został wybrany w głosowaniu powszechnym, w prawyborach i nie będę ubiegał się o tę godność - oświadczył Miller. Według niego, "jeśli szef klubu w tej sytuacji chce wykonywać porządnie swoją robotę, nie będzie miał siły i czasu na kierowanie partią".

Miller zaproponował, Kalisz się zgodził

Również Kalisz pytany był, czy będzie ubiegał się o przewodnictwo w Sojuszu. Odpowiedział, że nie podjął jeszcze decyzji. Jestem również za tym, aby szef partii został wybrany w prawyborach, najlepiej w warunkach francuskich - dodał Kalisz. Kandydata francuskiej Partii Socjalistycznej w wyborach prezydenckich - którym został Francois Hollande - wyłoniono w powszechnych prawyborach, które otwarte były dla wszystkich Francuzów - sympatyków lewicy.

Miller podziękował Kaliszowi za "szlachetną rywalizację" o funkcję szefa klubu. Miałem przed sobą polityka wielkiej klasy, o uznanym autorytecie, człowieka niezwykle kompetentnego i aktywnego. Wielką przyjemnością i zaszczytem było dla mnie zetrzeć się z moim konkurentem na forum klubu - stwierdził Miller.

Poprosił Kalisza, by został jednym z wiceprzewodniczących klubu. Jak zaznaczył, "to będzie piękny sygnał, świadczący o kooperacji i dobrej atmosferze panującej w SLD".

Kalisz powiedział, że przyjmuje decyzję klubu o powierzeniu szefostwa Millerowi. Poinformował, że zgodził się na zostanie wiceszefem klubu. Klub jest mały, ale też wymaga wsparcia - podkreślił poseł Sojuszu.

Również i Kalisz stwierdził, że "odbyła się szlachetna rywalizacja między nim a Millerem. Jest naprawdę przyjemnością przegrać z premierem Rzeczpospolitej, którego podpis jest na Traktacie Akcesyjnym, osobą, która doprowadziła do końca negocjacje w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej - powiedział Kalisz.

W kadencji, która się rozpocznie 8 listopada, klub SLD liczy 27 posłów, najmniej w historii. Co ciekawe, dokładnie dziesięć lat temu - 19 października 2001 roku Miller został premierem.