Premier Leszek Miller wczoraj w Sejmie zarzucił posłowi PO Pawłowi Piskorskiemu związki z mafią pruszkowską. Powołał się przy tym na publikację "Życia Warszawy". Okazało się, że informacje te były nieprawdziwe i Miller musiał publicznie przeprosić Piskorskiego. To jednak nie zakończyło sprawy.

Do wyjaśnienia sprawy fałszywych przecieków prze Platforma Obywatelska, której to właśnie posła Miller pomówił o związki z mafią. Chcemy poznać prawdę w tej sprawie, czy rzeczywiście funkcjonariusze publiczni przekazali te informacje i czy one były sprokurowane na polityczne zlecenie - mówi Jan Rokita.

Premier za powołanie się na fałszywe przecieki przeprosił, nie zmienia to jednak faktu, że te fałszywe przecieki wykorzystał. Czy premier Leszek Miller padł, podobnie jak my, ofiarą pewnej prowokacji, czy był jej promotorem? To wydaje się kluczowe nie tylko dla nas, ale w ogóle dla fundamentalnych standardów demokracji - mówi Donald Tusk.

Według głównego zainteresowanego, Pawła Piskorskiego, wypowiedź Millera to po prostu odpowiedź rządu na aferę starachowicką; odpowiedź, która ma na celu obciążenie również opozycji.

Czy, a jeśli tak, to kto podsunął dziennikarzom fałszywe informacje o pośle i jak tego unikać w przyszłości, ma zbadać na prośbę marszałka Sejmu komisja ds. służb specjalnych.

21:40