Rosjanie po raz kolejny zastanawiają się, co lepsze - wysyłać komandosów i prowadzić specjalne operacje, czy zapłacić po milionie dolarów za głowy najważniejszych przywódców czeczeńskich partyzantów? Generał Giennadij Troszew, dowódca rosyjskiego zgrupowania wojskowego w Czeczenii uważa, że lepiej wydać trzy miliony dolarów i mieć "problem z głowy".

Po raz pierwszy rosyjscy generałowie zaproponowali milion dolarów za żywego, słynnego dowódcę partyzanckiego Szamila Basajewam w 1999 roku. Kilka miesięcy później generał Troszew obiecywał milion także za martwego Basajewa. Teraz Troszew powtórzył swoją propozycję. Według niego byłoby sensowne, gdyby władze w Moskwie obiecały po milionie dolarów za głowę Basajwewa, prezydenta Asłana Maschadowa i jeszcze jednego partyzanckiego dowódcę Jordańczyka Hattaba. Za pomniejszych komendantów można by wypłacić po 250 tysięcy dolarów - uważa Troszew. Wszystko to może świadczyć o tym, że wojskowi nie bardzo wiedzą co dalej robić z Czeczenią. Wojna w tej republice trwa już niemal dwa lata i ciągle nie udało się złapać najbardziej znanych partyzantów. W tym czasie tylko Basajew został ranny. Półtora roku temu podczas wycofywania się z Groznego stracił stopę na polu minowym.

00:20