Stan zdrowia wciąż nie pozwala przesłuchać kierowcy autobusu PKS, który wczoraj uderzył w kamienicę w Sianowie w Zachodniopomorskiem – dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Policja wciąż nie wie, jak doszło do wypadku. Mieszkańcy uszkodzonego budynku nie wrócą dziś do domów.

Śledczy przesłuchują świadków zdarzenia. Dokładnie obejrzany ma być też autokar. Biegli sprawdzą jego stan techniczny.

Najważniejsze będą jednak zeznania kierowcy. Wiadomo, że był trzeźwy. Wciąż w poważnym stanie leży w szpitalu w Koszalinie.

Na miejscu wypadku pracuje ekipa budowlana. Poważnie uszkodzone są trzy mieszkania. Ich remont może potrwać nawet dwa miesiące. Trzeba będzie na nowo postawić szczytową ścianę budynku. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nikt nie wróci dziś do budynku. W kamienicy nadal odłączony jest prąd i gaz.

Jedna z rodzin noc spędziła w opłaconym przez gminę gościńcu, reszta zatrzymała się u swoich rodzin.

W wypadku rannych zostało siedem osób: dwaj kierowcy autobusu, dwaj pasażerowie i troje mieszkańców kamienicy (mężczyzna, kobieta i dziecko). Pięć osób wypisano już ze szpitala.

Wczoraj rano należący do PKS Elbląg autobus relacji Białystok - Kołobrzeg na zakręcie zjechał z trasy i wbił się w narożnik kamienicy. Z budynku ewakuowano wszystkich mieszkańców budynku.

(mpw)