Mieszkańcy mazurskich Pieczarek w gminie Pozezdrze protestują przeciwko budowie wielkoprzemysłowej fermy drobiu. Ich zdaniem inwestycja, która ma powstać niespełna dwa kilometry od jeziora Dargin, odstraszy turystów.

Mieszkańcy mazurskich Pieczarek w gminie Pozezdrze protestują przeciwko budowie wielkoprzemysłowej fermy drobiu. Ich zdaniem inwestycja, która ma powstać niespełna dwa kilometry od jeziora Dargin, odstraszy turystów.
Mieszkańcy Pieczarek na Mazurach nie chcą fermy drobiu /Piotr Bułakowski /RMF FM


Pieczarki to wieś położona w gminie Pozezdrze, zaledwie kilka kilometrów od Giżycka. Pod koniec stycznia jej mieszkańcy dowiedzieli się o planowanej wielkopowierzchniowej inwestycji - budowie fermy drobiu. Temat od razu wzbudził wiele emocji.

Ta inwestycja będzie zaledwie kilka kroków od strefy chronionego krajobrazu. Bardzo blisko są tutaj jeziora. Do jeziora Dargin jest niespełna dwa kilometry - powiedział naszemu reporterowi Wojciech Kalinowski, mieszkaniec Pieczarek.

Zdecydowana większość mieszkańców uważa, że taka inwestycja nie powinna stanąć w tym miejscu. Podobnego zdania są też ekolodzy.


Ekolodzy biją na alarm

Jestem zmartwiony, że w tym obszarze najbardziej czystym, jeżeli chodzi o region Polski wchodzi się z wielkimi inwestycjami hodowli zwierząt. Nie rozumiem, dlaczego w dalszym ciągu wielkie fermy mogą być tam budowane -  mówi ekolog, profesor Zbigniew Endler. Doświadczenia niestety pokazują, że w dłuższej perspektywie czasu, 10 lat, następuje bardzo duża zmiana jeżeli chodzi o atmosferę, gleby, wody powierzchniowe w otoczeniu kilku kilometrów wokół fermy. Takie inwestycje trzeba odsunąć od jezior albo ograniczyć ich wielkość. Zamiast hodowli kurczaków lepiej nakłaniać inwestorów do wolnej hodowli gęsi albo kaczek  - dodaje.

"To będzie zabójstwo dla turystyki"

Mieszkańcy Pieczarek stworzyli internetową petycję dot. fermy, pod którą podpisało się już prawie pół tysiąca osób. Wójt gminy Pozezdrze zwrócił się o opinię w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie oraz sanepidu. Opinia może być gotowa jeszcze w tym miesiącu.

 Jeżeli ta inwestycja tutaj powstanie, to będzie zabójstwo dla turystyki. Nikt nie będzie chciał tutaj przyjeżdżać, wypoczywać nad jeziorem. Odór będzie przeszkadzał nie tylko nam, ale też wypoczywającym na żaglach turystom - mówi Kalinowski.

Przez Pieczarki przebiega jeden ze szlaków rowerowych. Mieszkańcy obawiają się, że miejscowość z taką fermą będzie omijana, a to negatywnie wpłynie na znajdujące się tutaj campingi i ośrodki. Kto będzie chciał siedzieć przed domkiem, na tarasie, jak będzie czuć kury - mówią.

Według Elizy Gibuły, która posiada nieruchomość w Pieczarkach, raport przygotowany przez inwestora jest nierzetelny. Dane, które są podane odbiegają od rzeczywistości. Wizja lokalna została wykonana w listopadzie, kiedy nie ma większości zwierząt. Jest tutaj orzeł bielik, bocian czarny, łosie, sarny, jelenie. Jest też kania czarna i ruda. Te ptaki potrzebują żerowisk na terenach rolnych. W raporcie jest mowa m.in. bażantach. Ale tutaj trzeba mieć na prawdę szczęście, żeby je zobaczyć - ocenia kobieta.

W poszukiwaniu spokoju

Bliskość jezior sprawia, że w wiosce oprócz starych mieszkańców, sprowadziły się osoby, które cenią sobie przyrodę i spokój. Wyprowadziłem się z miasta i żyć na łonie natury. Zainwestowałem w tymi miejscu, zbudowałem dom i teraz mój styl życia legł w gruzach. Znam tutaj starsze małżeństwo ze Śląska, które właśnie się dowiedziało o fermie. Na pewno by się tutaj nie osiedlali, gdyby o tym wiedzieli - mówi Kalinowski.

Mazury powinny zachować swój krajobraz, czystość jezior, ziemi i lasów. Jest to inwestycja nie do zaakceptowania m.in. ze względu na trudną sytuację jezior, które w czasie PRL-u przeżywały trudny czas. One się teraz oczyściły, ale taka ferma może znowu je zanieczyścić. W całym procesie produkcji dochodzi do zanieczyszczeń, wytwarzany jest amoniak oraz siarkowodór. Dodatkowo hałas i odór będzie potęgował poczucie smrodu z pobliskiego zakładu odpadów komunalnych. Wszystko może niekorzystnie wpłynąć na środowisko. Mamy tu obok jeziora, Puszczę Borecką, unikalne zwierzęta. Trzeba o to zadbać - powiedział naszemu reporterowi Waldemar Ołyński.

Z podobnym tematem borykają się mieszkańcy pobliskich Kruklanek, gdzie planowana jest budowa chlewni. 

 (mn)