„Dwa lata bez aktów własności" i "Stop nieuczciwym developerom" - takie banery zawisły na jednym z bloków na warszawskim Ursynowie. Okazuje się, że kilkadziesiąt rodzin od dwóch lat nie może się doczekać notarialnych aktów własności. Spłacają więc kredyty za mieszkania, których...nie są właścicielami.

Mieszkańcy mogą jeszcze czekać nawet wiele miesięcy. Wszystko zależy od developera, który za dwuletnie opóźnienia wini urzędników miejskich. Twierdzi, że przekazali oni błędny wypis z ewidencji gruntów, a bez tego sąd nie może wydać aktów własności.

Mieszkańcy twierdzą, że winny jest developer, bo dostał pozwolenie na budowę jednego budynku, a teraz chce wydzielić 18 części, czyli każdą klatkę schodową osobno. Jesteśmy bezsilni, dlatego, że wobec żadnej instytucji nie jesteśmy stroną w sprawie. Jest możliwy upadek developera i w tej sytuacji my zostaniemy na lodzie - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z mieszkanek bloku przy ul. Nowoursynowskiej:

Niestety to kolejny raz, gdy w zaklętym kręgu sądowo-urzędniczo-developerskim cierpią zwykli ludzie, którzy nie zawinili i nikt im nie pomoże.

Jeśli znasz podobne problemy lub masz dla nas inną ciekawą sprawę, napisz lub zadzwoń na gorącą linię RMF FM - numer 0600 700 800 lub fakty@rmf.fm. Czekamy.