Mimo że Szczecin, Łódź czy Toruń odpadły z wyścigu o miano Europejskiej Stolicy Kultury, w ich miastach ciągle działają biura promujące tą inicjatywę. Wiadomo o tym od miesiąca, a miejskie centra nadal opłacane są z publicznych pieniędzy.

Urzędnicy w Toruniu przyznają, że telefony nie dzwonią już tak często, jest więcej czasu na poranną kawę, przejrzenie gazet i surfowanie po internecie.

Biuro w Toruniu podobnie jak wiele innych nie powinno już w ogóle istnieć. Jego celem statutowym było promowanie kandydatury miasta do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, ale przed wyborami nikt nie ma do tego głowy. Tymczasem na pensje jego pracowników do końca roku pójdzie blisko 65 tys. złotych.

Tymczasem dziewięciu pracowników szczecińskiego biura Europejskiej Stolicy Kultury od miesiąca głównie pisze sprawozdania ze swojej pracy. Biuro ma już jednak budżet na przyszły rok - prawie 2,5 mln złotych. Ośmiu pracowników łódzkiego biura też nie ma zbyt wiele do roboty. Nadal jesteśmy bardzo kulturalni - mówi ironicznie Jarosław Jaworski.

Biura we wszystkich miastach, które odpadły z konkursu, czekają z niepokojem na najbliższy weekend. Twierdzą, że ich przyszłość nie jest do końca jasna, bo jak wiadomo mamy teraz czas przedwyborczy.