Weterynarze wciąż nie wiedzą, czy uda im się uratować 12-letnią suczkę amstaffa Lunę, którą w stanie skrajnego wygłodzenia straż miejska odebrała w jednym z łódzkich mieszkań. Właścicielce prokuratura zarzuciła znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem, a sąd zastosował trzymiesięczny areszt.

12-letnia suczka Luna rasy amstaff była pod opieką 27-latki od listopada 2018 roku. Należy do jej matki, która wyjechała za granicę.

Kiedy patrol straży miejskiej wszedł do mieszkania na łódzkim Widzewie, suczka była w opłakanym stanie: drastycznie wychudzona i niezdolna do poruszania się o własnych siłach, miała zniekształconą łapę, co mogło sugerować nieleczony uraz. Nie miała jedzenia ani dostępu do wody.

W trakcie kontroli zwierzę leżało w wannie. 

Zwierzę zostało przewiezione do kliniki dla zwierząt. Tam weterynarze orzekli, że zaniedbania mają charakter długotrwały. Nie wiadomo, czy psa uda się uratować. Przy tak skrajnym wygłodzeniu poszczególne narządy wewnętrzne mogą przestać funkcjonować.

27-latka została zatrzymana przez policję. W prokuraturze usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 5 lat więzienia. Kobieta nie przyznała się do stawianych zarzutów.