To pierwszy taki precedensowy przypadek w Polsce - mówią policjanci z Pomorza. Blisko 2 kg dopalaczy zabezpieczyli u 30-latka z Gdańska. Mężczyzna został aresztowany, choć środek, który posiadał, nie znajdował się na liście zakazanych substancji.

Kluczowe dla postawienia zarzutów 30-latkowi były badania zlecone przez policjantów z wydziału antynarkotykowego. Wykazały, że zabezpieczona substancja jest po prostu niebezpieczna dla zdrowia. Ten i inne dowody wystarczyły do przedstawienia zarzutów. Przekonały też sąd do aresztowania mężczyzny.

Na podstawie zebranych przez policjantów materiałów i uzyskanej opinii zatrzymany trzydziestoletni mieszkaniec Gdańska usłyszał zarzuty sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób. Wczoraj został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. To kolejna realizacja gdańskich kryminalnych, którzy na początku października w Gdyni zatrzymali innego 30-latka, u którego w samochodzie znaleźli trzy kilogramy dopalaczy - mówi Michał Sienkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Według informacji naszego reportera zabezpieczonym środkiem jest 4CMC, czyli klefedron. Nie ma wątpliwości co do tego, że środek może stanowić śmiertelne zagrożenie.

Był jedną z substancji zażytą przez studentów z Gdańska, którzy zginęli w październiku 2014 roku. Wspólnie brali środki odurzające podczas imprezy w falowcu na gdańskim Przymorzu. Jeden z nich wypadł lub wyskoczył z piątego piętra, drugi źle się poczuł i zmarł mimo długiej reanimacji.

Choć 4CMC był znany przed 1 lipca i uznawany przez niektórych ekspertów za niebezpieczny to nie znalazł się na znowelizowanej liście narkotyków. Policjanci z Gdańska pokazują jednak, że można zwalczać bezkarny handel tym środkiem.

Zatrzymanemu 30-latkowi grozi teraz do 8 lat więzienia. Odebrane mu dopalacze na czarnym rynku warte byłyby około 100 tysięcy złotych.

(j.)