Puma i jej właściciel są nadal nieuchwytni. Policja wciąż poszukuje mężczyzny, który w piątek w Ogrodzieńcu w Śląskiem uciekł z pumą po nieudanej próbie przejęcia zwierzęcia przez pracowników poznańskiego zoo. Zgodnie z postanowieniem sądu, puma miała trafić do ogrodu zoologicznego.

Poznańskie zoo twierdzi, że jego pracownicy zostali zaatakowani przez opiekuna pumy podczas próby odebrania mu zwierzęcia. Sam opiekun, który nadal się ukrywa, na profilu w mediach społecznościowych stwierdził, że to on został zaatakowany przez ludzi z zoo. 

Zawierciańska policja wydała oświadczenie, z którego wynika, że od pewnego czasu prowadziła działania, które zmierzały do wykonania postanowienia sądu. Policja twierdzi, że została zaskoczona samodzielną próbą przejęcia pumy przez pracowników ogrodu zoologicznego. Według policji, do przewidzenia było to, że dotychczasowy właściciel nie będzie chciał oddać zwierzęcia, bo jest z nim związany emocjonalnie i dlatego trzeba było dokładnie zaplanować akcję, nawet z udziałem mediatora.

"Poszukiwania są aktualnie przez nas kontynuowane, jednak ich forma została znacznie zmodyfikowana" - poinformowała zawierciańska policja. "Niezależnie od naszych działań oraz zewnętrznych prób rozwiązania problemu w drodze mediacji, proszę mieć na względzie, że opisywana puma pomimo łagodnego i pięknego wyglądu jest jednak dzikim, drapieżnym zwierzęciem i w przypadku jej zauważenia prosimy o powiadomienie policji na numer alarmowy oraz nie podejmowanie żadnych samodzielnych działań" - podkreślono.

Przedstawiciele ZOO w Poznaniu przypominają, że "w styczniu tego roku Sąd Rejonowy w Zawierciu wydaje prawomocny wyrok przepadku zwierzęcia niebezpiecznego gatunku nieudomowionego - pumy, na rzecz Skarbu Państwa i zwraca się z prośbą do ZOO w Poznaniu o przyjęcie zwierzęcia i zapewnienie mu opieki". Na udzielenie schronienia zwierzęciu zgodził się wiceprezydent Poznania.

"Czekamy na działania policji. W czerwcu w związku z kontynuacją sprawy, zoo pozostaje w kontakcie z policją i informuje o przywłaszczeniu oraz nielegalnym komercyjnym używaniu pumy przez byłego właściciela (zdjęcia za 3 tys. zł, na które zwierzę jest wożone cinquecento, warsztaty głaskania). W dniu wczorajszym udajemy się po zwierzę. Czekając na przyjazd policji na nieogrodzonym terenie z barakiem, przy którym stoi mała klatka z ujawnioną pumą (zwierzę nie może nawet stanąć, wokół odchody i worki foliowe), zostajemy zaatakowani przez byłego właściciela - z nożem" - czytamy w relacji poznańskiego ZOO. "Zdarzenie dokumentują obecne media, cudem pracownicy zoo nie zostają zranieni, zwierzę brutalnie wyciągane i szarpane przez właściciela zostaje wywiezione do lasu. Ze względu na atak nożownika oraz zwierzę gatunku należącego do najniebezpieczniejszych, które stanowi zagrożenie dla ludzi, policja organizuje obławę oraz podejmuje odpowiednie procedury. Czekamy na efekt działań i możliwość zabezpieczenia zwierzęcia, możliwość udzielenia mu specjalistycznej pomocy i opieki" - napisano.

"Puma w pierwszej ocenie lekarza weterynarii jest w złej kondycji ogólnej, bo chodzenie na smyczy i klatka - karcer niszczą zdrowie drapieżnika wymagającego swobodnego ruchu i wspinania, ma zaburzony behawior. Jeśli posiadacie informacje mogące pomóc zwierzęciu i organom ścigania, prosimy o pomoc" - czytamy w informacji przedstawicieli ogrodu zoologicznego.