Metropolita szczecińsko-kamieński napisał list do wiernych w sprawie pedofilii w zachodniopomorskim Kościele. Odniósł się w ten sposób do artykułu „Gazety Wyborczej”, w którym opisano przypadki molestowania przez jednego z księży podopiecznych schroniska św. Brata Alberta.

Wyrażam przekonanie, że postępowanie zainicjowane przeze mnie przed kilku laty wyjaśni ostatecznie wszelkie wątpliwości - napisał Zygmunt Kamiński w liście, który w niedzielę zostanie odczytany w kościołach. W ten sposób metropolita odniósł się do stawianego przez dziennikarzy zarzutu, że Kościół przez lata ukrywał podejrzenia wobec duchownego i nie chciał zająć się sprawą. Arcybiskup nie broni wprost kapłana oskarżanego o molestowanie. Podkreśla jednak, że zasługuje on na sprawiedliwy osąd.

Czterej chłopcy oskarżyli w latach 90. ubiegłego wieku księdza Andrzeja o pedofilię. Poszkodowani są już dorośli, a duchowny został odsunięty od kontaktu z młodzieżą dopiero w ubiegłym roku. Stawiane mu zarzuty dotyczą 1992 r.

„Gazeta Wyborcza” napisała, że przez 13 lat Kościół katolicki ukrywał sprawę molestowania dzieci przez księdza – założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie. Metropolita zajął się sprawą dopiero w momencie, gdy wychowawcy dorosłych już podopiecznych zasugerowali, że zawiadomią prokuraturę. Jak poinformował rzecznik archidiecezji, ks. Sławomir Zyga, postępowanie w tej sprawie toczy się przed sądem biskupim. Po doniesieniach prasowych aferą zainteresowała się prokuratura.