Rząd od miesięcy straszy kryzysem, a tymczasem resort edukacji wydał właśnie niemal ćwierć miliona złotych na nagrody i gadżety, mające promować dwa ministerialne programy - informuje "Dziennik Polski".

Kubki, długopisy, koszulki, torby materiałowe, smycze i pendrive'y. A do tego kamery cyfrowe, aparaty, dyktafony, odtwarzacze mp3, przenośne komputery, kamizelki, a nawet... klocki do ćwiczeń i zabawy. Koszt tych zakupów to blisko 250 tysięcy zł. Na same tylko gadżety z nadrukiem poszło ponad 56 tys. zł.

Te wszystkie przedmioty mają promować dwa rządowe programy: "Bezpieczna i przyjazna szkoła" oraz "Radosna szkoła". Pytanie tylko - po co? Ten drugi program polega na wyposażeniu szkół w klocki, pomoce dydaktyczne i place zabaw dla najmłodszych uczniów. Równocześnie jednak - z powodu kryzysu - ministerstwo zaoszczędziło 619 tys. zł dzięki odwołaniu trzech szkolnych olimpiad językowych - czytamy w "Dzienniku Polskim".