Nurkowie z Fundacji "Na Tropie" od kilku dni szukają w Jeziorze Dywickim koło Olsztyna ciała zaginionej w 1996 roku Joanny Gibner. Na razie bezowocnie. 23-letnia dziewczyna została zamordowana. Dwóch mężczyzn, którzy mogą znać miejsce ukrycia zwłok, nie chce współpracować z poszukiwaczami.

Nurkowie fundacji "Na Tropie" postawili sobie za cel odnalezienie ciała Joanny Gibner, która zaginęła w 1996 roku. Miała wówczas 23 lata. Dziewczyna trzy tygodnie wcześniej wzięła ślub z mieszkańcem podolsztyńskich Dywit Markiem W. Znała go zaledwie kilka tygodni. Już w czasie przyjęcia weselnego mąż i treściowa szarpali dziewczynę i popychali. Joanna skarżyła się też matce, że mąż ją poddusza.

O zaginięciu Joanny poinformował jej mamę mąż. Twierdził, że Joanna nie wróciła na noc do domu. Angażował się w poszukiwania, m.in. wystąpił w programie telewizyjnym o zaginionych. Nagrał emisję tego programu na wideo, a kasetę z nagraniem podpisał "Telewizyjny debiut Marka". Jak się po latach okazało, jego znajomi wysyłali też z zagranicy kartki podpisane "Joanna" , w których zaginiona dziewczyna miała informować, że poukładała sobie życie na nowo.

Po kilku latach od zaginięcia żony Marek W. związał się z Emilią F. - miał z nią dwoje dzieci. Pewnego dnia przerażona dziewczyna przyszła na policję i powiedziała, że obawia się o swoje życie, bo partner ją bije, a przed laty zabił żonę - Joannę Gibner. Emilia F. powiedziała też, że brat męża, który pomagał zatopić zwłoki Gibner, szantażuje Marka W. tą wiedzą.

W śledztwie okazało się, że oprócz braci o zbrodni wie jeszcze ich kolega Tomasz H., który pomagał przewozić zwłoki w torbie. Zatrzymani bracia zeznali, że torbę z ciałem obciążyli złomem i zatopili w Jeziorze Dywickim.

Mimo wielu kosztownych i skomplikowanych poszukiwań, prowadzonych m.in. przez nurków z Marynarki Wojennej, ciała Joanny Gibner nie odnaleziono.

Marek W. odsiedział za zamordowanie żony wyrok 15 lat więzienia. Wyszedł w ubiegłym roku, zmarł kilka miesięcy później w Anglii. Nie wiadomo, co zrobił z ciałem Joanny. Jego brat i Tomasz H., którzy prawdopodobnie wiedzą, co się stało ze zwłokami dziewczyny, nie chcą tego ujawnić ani matce, ani poszukiwaczom.

Woda w Jeziorze Dywickim ma 26 stopni, kwitną podwodne rośliny, jest duże zamulenie i bardzo ograniczona widoczność. Nurkowie pracują tam niemal po omacku. Mają do sprawdzenia 53 miejsca, w których sonar, którym przeskanowano jezioro, pokazał anomalie. Przez kilka dni nurkom udało się sprawdzić zaledwie kilka z tych miejsc.

Jak pisze Onet, z brzegu jeziora całą akcję obserwuje poruszona matka zamordowanej kobiety. Poszukiwania mają potrwać do niedzieli.