"Jestem dobrej myśli. Nie myślę o negatywnych sprawach" - mówi w rozmowie z RMF FM Anna Prażmowska, mama 9-letniego Mateusza z Łęcznej. Chłopiec czeka na operację - taką jak lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka przeprowadzili na sercu 4-letniej Lenki. Dziewczynce odłączono sztuczną komorę serca. Była to pierwsza taka operacja w Polsce.

Z jak dużym niepokojem obserwuje pani operację u Lenki, bo taka sama czeka Mateusza?

Ja jestem dobrej myśli. Czuję, tak, jak w przypadku Mateusza przy wszczepieniu, że to wszystko się uda. Nie myślę o negatywnych sprawach, tylko o tym, że Lenka za 2-3 dni wróci. Właśnie zastanawiamy się nad tym, jak Mateusz zareaguje na to, jak zobaczy Lenę bez komory, bez tego sprzętu.

Ona już będzie bez komory, a Mateusz ze sztucznym sercem przy pasku?

Tak. Właśnie też ciekawi nas to, jak zareaguje, ale oni we dwójkę to już, jak brat z siostrą, wiadomo - tyle miesięcy razem... Ogólnie jestem dobrej myśli.

A zazdrości pani trochę, że Lenka zaraz będzie miała to za sobą?

Czy zazdroszczę? Ja jestem świadoma tego, że Mateusz był w gorszym stanie i jest starszym dzieckiem, jest chłopcem. My od początku wiedzieliśmy świadomość tego, że on będzie dłużej z komorą, bo Lenka szybciej doszła do siebie niż Mateusz, a tym bardziej, że wiem, że to już tylko tygodnie.

Nie ma takich myśli, czy warto ryzykować?

Nie.

Myśl główna jest taka, żeby to własne serce Mateusza zaczęło pracować, a nie żeby całe życie był ze sztuczną komorą?

Tak. Cały czas o tym myślę, i cały czas pewna jestem, że to się uda i nie chcę się zaskoczyć.

Pani i Mateusz macie dość chodzenia po oddziale ze sztucznym sercem?

Tak, z tym ograniczeniem.

Jak on to znosi?

Dobrze. Przyzwyczaił się do tego. Z resztą - jak widać po Mateuszu: implant, ślimakowe okulary, nawet miał protezkę - on się szybko, jak się śmieję, przyzwyczaja do swoich gadżetów. Tu też było szybko. Nawet na samym początku, po wszczepieniu komory. Jak personel sprawdzał tę komorę co ileś godzin, czy tam się nic nie dzieje, czy nie ma włókniaków, czy czegoś - to sam pilnował, że delikatnie, ostrożnie. Żeby nic się nie stało.

A pyta czasem "mamo, kiedy mi to odłączycie?"

Nie. Nie widać po nim, że on tego nie chce. Żeby się denerwował z tego powodu, że ma tę komorę.  

Kiedy Mateusz może przejść taką operację, jak Lenka?

Wszystko zależy od tego, jak wyjdzie badanie z obniżeniem parametrów w tej pompie. Jeżeli te badania wyjdą dobrze, jego serduszko będzie biło ładnie przy dużo zmniejszonych parametrach, to będzie miał taką próbę, jak Lenka miała w zeszłym tygodniu. Na dwie godziny zjedzie i tam będzie całkiem odłączony. No, nie całkiem, tylko tutaj będzie jakoś odłączony - tak, że komora nie będzie pracowała, tylko jego serduszko. I będzie cały czas monitorowany pod echem. Jeżeli będzie wszystko dobrze to zjedzie tak, jak Lenka dzisiaj.

Po prostu własne serce.

Własne serce, tak. Żeby tylko podjęło pracę i biło ładnie i - nie wiem, kiedy - do domu. Regeneracja tu jeszcze po operacji i do "domciu".