To będzie rok pod znakiem grupowych zwolnień na Śląsku. Po zlikwidowaniu Przewozów Regionalnych w Katowicach pracę straciło ponad 1800 osób. Prawie 1500 kolejnych zostanie zwolnionych z tyskiej fabryki Fiata. Blisko 500 miejsc pracy obiecuje kolejarzom zarząd Przewozów. Dla osób zwolnionych z fabryki samochodów specjalny program pomocy opracowały natomiast władze Tychów.

Część zwolnionych z Przewozów Regionalnych znalazła zatrudnienie w Kolejach Śląskich, które przejęły wszystkie regionalne połączenia w województwie. Większość jest jednak zdana na siebie. Nie wszystkim udaje się znaleźć pracę.

W tej chwili nic jeszcze nie mam, ale jestem w trakcie załatwiania. Mam czekać na telefon. Czekam od tygodnia - na razie telefonu nie ma. (...) Nie mam pracy. Idę teraz na zasiłek - mówią reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi ci, którzy pracowali na posterunku kolejowym przy Raciborskiej w Katowicach.

"Chcę robić to, co umiem. W Przewozach pracowałem 22 lata"

Nasz reporter rozmawiał z Mariuszem Kowalem - kolejarzem z ponad 20-letnim stażem, który teraz szuka pracy. Obiecanej oferty z innej kolejowej spółki nie dostał. W urzędzie pracy oferty wprawdzie są, ale - jak mówi kolejarz - nie dla niego. Ja się czuję najlepiej na kolei, szczególnie na takich posterunkach, gdzie jest najwięcej ruchu. Chcę robić to, co umiem, w czym jestem wyszkolony. Przez 22 lata pracowałem na Przewozach Regionalnych - za manewrowego, za zwrotniczego - i chcę pracować dalej - podkreśla. Dotąd tylko on utrzymywał rodzinę. Do pracy dojeżdżał codziennie ponad dwie godziny. Teraz nie kryje emocji, mówiąc o napiętej sytuacji w domu i perspektywie zasiłku dla bezrobotnych.

Jak donosi nasz reporter, podobnie jak pan Mariusz większość ze zwalnianych deklaruje, że nie chce zmieniać branży i szuka tylko ofert związanych z pracą na kolei. W Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Katowicach przyznają, że to właśnie największy problem - przekonanie zwalnianych do przebranżowienia.

Zobacz również:

Kilka milionów na pomoc zwalnianym

W ubiegłym roku Przewozy Regionalne dostały kilka milionów złotych na realizowanie specjalnego, dwuletniego programu pomocy dla zwalnianych z pracy. Ci ostatni nie dostają pieniędzy osobiście. Środki są przeznaczone m.in. na szkolenia i kursy czy też dofinansowania do 40 tysięcy złotych na prowadzenie własnej działalności gospodarczej.

Likwidacja zamkniętego zakładu ma potrwać kilka miesięcy, zajmuje się nią specjalny zespół. Tabor i sprzęt kolejowy będą przenoszone do innych kolejowych spółek, a opuszczone przez ludzi budynki będą najprawdopodobniej sprzedawane.

Tychy mają program dla wyrzuconych z Fiata

W tyskim Fiacie zwolnienia rozpoczną się natomiast nie wcześniej niż w przyszłym tygodniu. Na razie w fabryce jest przerwa świąteczno-noworoczna. Podstawą zwolnienia ma być specjalna, wystawiana tu co roku, ocena pracownika. Zwolnienia mają potrwać do końca marca.

Osobom, które zostaną bez pracy, chce pomóc tyski magistrat. Powstał już nawet specjalny program, który obejmie około 800 osób. To zwalniani mieszkający w Tychach i sąsiednim powiecie bieruńsko-lędzińskim. Najważniejsze w tym programie, oprócz szkoleń czy funduszy na własną działalność, są pieniądze dla firm, które przyjmą do pracy osoby zwalniane z Fiata. Taka firma dostałaby środki zarówno na wynagrodzenie, jak i ubezpieczenie pracownika. Akcja ma kosztować miasto od 15 do 20 milionów złotych.