"Wcześniej myślałam, że jak zacznę realizować marzenia później, to będzie lepiej. Teraz uznałam, że nie! Zaczynam robić to tu i teraz" – mówi chora na raka Marzena Erm. By zebrać pieniądze na leczenie, jej kolega Mateusz Morawiec wystawił na aukcji swój czas. Licytację wygrało RMF FM, a zadanie, jakie postawiliśmy przed Mateuszem, to poprowadzenie programu na naszej antenie.

Anna Kropaczek: Twój blog nazywa się "RAKiJA, czyli jak upijam się życiem". No właśnie, jak?

Marzena Erm: Teraz się dużo zmieniło od czasu choroby, mam poczucie tego, że moje ciało ma swój termin przydatności, że wcale nie jest oczywiste, że mogę dożyć emerytury i jeszcze dłużej. Myślę, że ta świadomość bardzo wpłynęła na to, jak teraz żyję, jak gospodaruję swoim czasem. Staram się robić więcej ważnych rzeczy, jakoś wykluczać te, które są bezsensowne, które mi niczego nie dają i niczemu nie służą.

Czego teraz już nie odkładasz na później?

Mam teraz wystarczająco dużo odwagi, żeby realizować swoje marzenia, bo wcześniej myślałam, że raczej jestem niezdolna, że może, jak zacznę realizować swoje marzenia później, to będzie lepiej, bo już będę lepsza w czymś, będę miała więcej sytuacji sprzyjających do realizowania swoich marzeń, a teraz uznałam - nie! Zaczynam robić to tu i teraz. Uznałam, że nie ma czasu do stracenia, bo naprawdę ta choroba uzmysłowiła mi, że ten czas się kończy, że to nie jest tak, że będzie się żyło w nieskończoność, a ja miałam właśnie poczucie, że mogę zostawić wszystko na później, wszystkie moje motywacje sprowadzały się do tego, że na pewno w przyszłości będzie łatwiej mi coś zrealizować.

Chodzi o pisanie?

Cytat

Nie odkładam na później też spotkań z rodziną czy z przyjaciółmi

Tak, chodzi również o pisanie książki. Chciałam kiedyś napisać książkę, ale nie miałam tematu, a bez sensu jest pisać książkę tylko dlatego, że chce się napisać książkę. Teraz się okazało, że z powodu choroby mam temat. Jak zaczęłam pisać na blogu, okazało się też, że robię to dobrze. Wcześniej nie miałam świadomości tego, że mam talent do pisania. Teraz nie ma czasu z powodu zbiórki pieniędzy, ale wiem, że jak tylko uda mi się uzbierać całą kwotę i będę już spokojna, będę mogła usiąść i odsapnąć, to zabieram się za ostre pisanie i nie chcę tego odkładać na później. Chcę to zrobić już teraz.

Nie odkładam na później też spotkań z rodziną czy z przyjaciółmi. Kiedyś było tak, że żegnałam się z przyjaciółmi albo spotykałam ich przypadkiem w autobusie i ustalaliśmy, kiedy się spotykamy albo że się do siebie odezwiemy. Teraz staram się, żeby takie spotkanie było jak najszybciej, jak najbliżej. Staram się nie odkładać tego, bo zdaję sobie sprawę, że to jest dla mnie bardzo ważne.

Cytat

Teraz te wszystkie rzeczy, za którymi wcześniej goniłam - żeby chodzić na różne szkolenia, żeby się uczyć, żeby dużo pracować i mieć z tego jakieś efekty, które mogę sobie wpisać do CV to - straciły sens w obliczu mojej choroby. Teraz najważniejsze jest dla mnie to, by spędzać z rodziną i przyjaciółmi dużo czasu, żeby te relacje nie były gdzieś na boku.

Teraz te wszystkie rzeczy, za którymi wcześniej goniłam - żeby chodzić na różne szkolenia, żeby się uczyć, żeby dużo pracować i mieć z tego jakieś efekty, które mogę sobie wpisać do CV to - straciły sens w obliczu mojej choroby. Teraz najważniejsze jest dla mnie to, by spędzać z rodziną i przyjaciółmi dużo czasu, żeby te relacje nie były gdzieś na boku. Zbliżyłam się również do rodziny, jakoś ta nasza choroba wszystkich nas zbliżyła. Nawet ten wspólny strach i bojaźń w rozmowie miała wpływ na to, że lepiej się teraz ze sobą kontaktujemy. Sporo przeżyłam z moją rodziną, jeśli chodzi o różne załamania czy strach o moje życie. Z moją siostrą i również z moim bratem bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Ta choroba była w sumie takim przełomem w naszej relacji i również w relacji z moimi przyjaciółmi, że już nie było odkładania na później, tylko staraliśmy się spędzić czas ze sobą jak najlepiej - słuchając się, będąc bardziej otwartymi bez żadnego pozowania, bo wiedzieliśmy, że nie ma na to czasu, że to po prostu przestało być ważne.

W chorobie towarzyszyły ci na pewno różne emocje. Jak sobie z nimi radziłaś?

Chyba najważniejsze, czego się nauczyłam w trakcie choroby, jeśli chodzi o radzenie sobie z emocjami, to to żebym je akceptowała. Wcześniej wstydziłam się tego, że się boję, wstydziłam się tego, że w jakiś sposób nie chce rozmawiać ze znajomymi. Jakby każde emocje, jakie mi towarzyszyły, w jakiś sposób uważałam za złe. Myślałam, że nie powinnam się na nic złościć, że powinnam wszystko przyjmować ze spokojem, że nie mogę się denerwować, że nie powinnam się załamywać ani tracić nadziei.

A teraz pozwalasz sobie na takie emocje jak na przykład złość?

Tak, bardziej sobie pozwalam, w sensie takim, że staram się nie udawać już. Na początku choroby byłam głównie skupiona na udawaniu.

Aukcja Mateusza jest pewnym przełomem w zbiórce pieniędzy na twoje leczenie. Jakie jeszcze inne skutki przyniosła?

Cytat

Dzięki Mateuszowi jeszcze bardziej uwierzyłam w dobro świata, w dobro ludzi. Naprawdę jest niesamowicie mądrym, skromnym i kreatywnym człowiekiem. Podziwiam go za to i mogę powiedzieć, że dzięki niemu świat się stał dla mnie jeszcze piękniejszy

Takim skutkiem pomysłu Mateusza było również to, że nabrałam olbrzymiej wiary w ludzi. Przekonałam się, że potrafią zrobić bardzo dużo mając bardzo mało. Mateusz nie miał pieniędzy, żeby mi pomóc i po prostu wykorzystał to, co miał, te narzędzia, które mógł wykorzystać, czyli swoje kreatywne pomysły. Nie dawno przeczytałam takie zdanie, że jeśli chcesz - znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz - znajdziesz powód. Myślę, że to jest teraz taką moją główną motywacją i Mateusz jest tego potwierdzeniem. On chciał mi pomóc, mimo że są osoby, które miałyby jakby większy potencjał do tego, żeby mi pomóc, to okazało się, że znalazł się Mateusz - bardzo skromny, mądry i dobry chłopak, który po prostu postanowił mi pomóc i absolutnie nie zniechęcał się żadnymi swoimi barierami, które stawały mu na drodze.

To było świetne i dzięki Mateuszowi jeszcze bardziej uwierzyłam w dobro świata, w dobro ludzi. Naprawdę jest niesamowicie mądrym, skromnym i kreatywnym człowiekiem. Podziwiam go za to i mogę powiedzieć, że dzięki niemu świat się stał dla mnie jeszcze piękniejszy. Czuję się trochę nawet głupio, zastanawiam się, jak ja bym się zachowała, gdyby ktoś z moich dalszych znajomych zachorował, czy zachowałabym się tak, jak zachował się Mateusz. Myślę, że właśnie to zachowanie Mateusza prowokuje mnie do tego, że myślę nad sobą i myślę o tym, ile już przepuściłam okazji do tego, żeby komuś pomóc, tłumacząc się naprawdę głupimi wymówkami, które dla niego tak naprawdę nie istniały.

Mateusz Morawiec chcąc wspomóc zbiórkę pieniędzy na leczenie chorej koleżanki z uczelni, Marzeny Erm, wystawił swój czas na internetowej aukcji. Mógł go kupić każdy. Udało się Radiu RMF FM!

Jeśli i Wy chcecie pomóc Marzenie w walce z rakiem, możecie wpłacić dowolną sumę na konto zbiórki publicznej.

Numer konta zbiórki publicznej: 93 1140 2017 0000 4402 1296 2443. Tytuł przelewu: Dla Marzeny Erm.

(bs)