Marszałkowie województw dostaną z rezerwy budżetowej pieniądze na wydawanie zaświadczeń ADR – zapowiedział minister transportu Sławomir Nowak. Przyznał, że zamieszanie wokół druków, które są konieczne do przewożenia materiałów niebezpiecznych to wpadka jego resortu. Jednocześnie dał do zrozumienia, że odpowiedzialny za nie wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz zachowa stanowisko.

Nowak stwierdził, że oprócz wicedyrektora Departamentu Drogowego po aferze z ADR-ami stanowisko może stracić ktoś jeszcze. Zasugerował jednak, że raczej nie będzie to polityk. Podkreślił, że gdyby dymisje polityków rozwiązywały problemy, trzeba byłoby ich odwoływać co chwilę. Osoba odpowiedzialna poniosła konsekwencję. Czy to jest koniec? Nie wiem, muszę gruntownie przypatrywać się jakości pracy Departamentu Drogowego - podsumował wymijająco.

Minister transportu zapowiedział, że do marszałków województw trafią wreszcie pieniądze na wydawanie zaświadczeń ARD. Będzie to 1 milion złotych z rezerwy budżetowej. Na wykorzystanie go w ten sposób zgodził się już minister finansów Jacek Rostowski.

Mają uprawnienia, a nie mogą pracować

30 stycznia 2013 roku reporter RMF FM Krzysztof Zasada ujawnił, że kierowcy, którzy po nowym roku zdobyli uprawnienia do przewożenia niebezpiecznych ładunków, nie mogą pracować, bo nie dostają zaświadczeń o tym, że zdali egzaminy. Przestój w wydawaniu tych druków to wina ministerstwa transportu, które w ostatniej chwili przypomniało sobie o rozpisaniu przetargu na ich wykonawcę.

Interwencja naszego dziennikarza przerwała impas - 20 lutego rozpoczęło się drukowanie pierwszych zaświadczeń ADR. Najszybciej trafiły one do kierowców z województwa świętokrzyskiego.