Marszałek Ewa Kopacz zapowiedziała, że będzie walczyć o cotygodniowe posiedzenia Sejmu. W przyszłym tygodniu na Prezydium Sejmu chce zaproponować zmiany w regulaminie. "Będę się o nie biła i walczyła" – zapowiada. Posłowie są do pomysłu marszałek nastawieni sceptycznie.

Pomysł marszałek Kopacz ma związek z niedawną debatą nad wnioskiem PiS o odwołanie ministra rolnictwa Stanisława Kalemby. Krzysztof Jurgiel z PiS przez 6 godzin przedstawiał wówczas uzasadnienie wniosku. Po debacie kontynuowano rozpatrywanie kolejnych punktów porządku dziennego, a obrady Sejmu przerwano dopiero o godz. 2.30 nad ranem.

Ewa Kopacz powiedziała wtedy, że jeśli jest potrzeba 6- czy 7-godzinnych wystąpień, to posiedzenia Sejmu mogłyby odbywać się co tydzień. Będą się o nie biła i będą o to walczyła, bo uważam, że to jest słuszne - powiedziała marszałek Sejmu.

"Musimy mieć materię do pracy"

Ewa Kopacz zdaje sobie sprawię, że w ten sposób nie zyska sympatii posłów. I rzeczywiście. Zdaniem większości posłów, z którymi rozmawiał nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, to czysty populizm i próba przypodobania się wyborcom. Możemy przyjeżdżać co tydzień, możemy obradować codziennie - tylko nad czym, skoro projekty opozycji są blokowane - pyta retorycznie Joachim Brudziński z PiS. Bo to, żeby siedzieć i spoglądać na panią marszałek Ewę Kopacz, to na to szkoda czasu zarówno mojego, jako parlamentarzysty, jak i tych wszystkich, którzy mieliby tu do Sejmu zjeżdżać, żeby kontemplować obraz pani marszałek - dodaje.

Urobku z tego nie będzie, bo nie mamy nad czym pracować - przyznaje Stanisław Żelichowski z PSL. W tej chwili to jest luzik. Gdybyśmy do tego luzika dołączyli częste przyjeżdżanie, to "z nudów cygan chatę spalił". Musimy mieć materię do pracy - przyznaje.

Wydaje się, że gdyby było więcej projektów rządowych, bo na razie takich nie ma, to moglibyśmy się nad tym pochylić. Ale proszę zauważyć, są tylko i wyłącznie projekty i to posłów opozycji i nad nimi pracujemy. Natomiast projektów rządowych w ogóle prawie nie ma, oprócz tych budżetowych i tych dotyczących np. teraz OFE.  Jak się rząd weźmie do roboty to możemy się spotykać nawet codziennie - mówi z kolei Dariusz Joński z SLD.

To jest postulat, który będzie bardzo trudno zrealizować. Dlatego, że wówczas wszystkie komisje będą odbywały się podczas posiedzenia. Nie będzie można odbywać komisji wyjazdowych, tych komisji, które pozwalają posłom poznawać specyfikę problemu, którym komisja się zajmuje. Po za tym w takim trybie chyba nie funkcjonuje żaden ze znanych mi parlamentów - mówi Cezary Grabarczyk z PO.