Od próby zablokowania przez środowiska narodowe rozpoczął się w sobotę Marsz Równości w Lublinie. Policja oddzieliła obie grupy demonstrantów kordonem i skierowała Marsz Równości inną trasą. "Pokazaliście, że Lublin jest wolny od faszyzmu" – powiedział organizator Marszu Równości Bartosz Staszewski. "Przeszliśmy. Pierwszy Marsz Równości przeszedł przez Lublin. Jest to dla nas wielkie święto" – mówił Staszewski. Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych przez policję. Dwóch policjantów zostało niegroźnie rannych.

Uczestnicy Marszu Równości zgromadzili się najpierw na Placu Zamkowym, natomiast na ulicy Zamkowej, biegnącej wiaduktem obok Placu Zamkowego, zgromadzili się przeciwnicy marszu - kontrmanifestacja środowisk narodowych.

Przeciwnicy Marszu Równości usiłowali zablokować marsz już na początku, gromadząc się przy wejściu z Placu Zamkowego w ulicę Kowalską, którędy miał iść Marsz Równości. Policja oddzieliła obie grupy demonstrantów kordonem i skierowała Marsz Równości inną drogą.


Kolejna próba zablokowania marszu miała miejsce przy skrzyżowaniu ulic Lubartowskiej i Świętoduskiej. Policja wzywała blokujących ich do rozejścia się, ponieważ zgromadzenie w tym miejscu jest nielegalne. Przeciwnicy marszu nie posłuchali, wykrzykiwali stronę uczestników Marszu Równości: "Lublin miastem bez dewiacji!", "Zakaz pedałowania!", obrzucali wulgarnymi wyzwiskami. Trzymali oni transparenty z napisami: "Chłopak dziewczyna normalna rodzina. Młodzież Wszechpolska", "Rodzina fundamentem cywilizacji. Kozi gród na zawsze wolny od dewiacji. ONR", "Homoseksualizm i przestępczość. Homoseksualiści byli dwa razy częściej skazywani za przestępstwa seksualne. Homoseksualiści byli cztery razy częściej skłonni dopuścić się zabójstwa. www.zycierodzina.pl", "Byłam narażona na jawne czynności seksualne takie jak sodomia, seks grupowy, nagość, pornografia, sadomasochizm' Dawn Stefanowicz, wychowana przez gejów".

Policja użyła granatów hukowych, gazu łzawiącego i armatki wodnej aby przerwać blokadę. W stronę policjantów poleciały kamienie i okrzyki "Zomowcy!", wulgaryzmy. Trasa marszu ponownie została zmieniona - Marsz przeszedł ulicą Świętoduską do Krakowskiego Przedmieścia. Dalej pochód poruszał się wyznaczoną trasą. 

Zgromadzenie zakończyło się na Placu Teatralnym. 

Uczestnicy Marszu Równości na czele pochodu nieśli baner z napisem "I Marsz Równości w 100-lecie niepodległości". Trzymali baloniki w różnych kolorach, tęczowe flagi oraz transparenty z napisami: "Wolność jest wtedy, kiedy się nie boisz", "Nie trwóżcie się! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele ...  "Grupa chrześcijan LGBTQ Wiara i Tęcza", "Let your tru colors shine", "Lublin przeprasza za wojewodę homofoba i prezydenta tchórza", "Miłość to prawo człowieka", "Za miłość waszą i naszą", "Praw osób tras prawami człowieka".

Uczestnicy Marszu w przemówieniach na jego zakończenie podkreślali znaczenie równości i szacunku dla drugiego człowieka. Mamy prawo do swobód obywatelskich, dlatego jesteśmy tu dziś pod naszym hasłem: I Marsz Równości w 100-lecie niepodległości. Niepodległość, szacunek, patriotyzm to jest miłość do drugiego człowieka, o to na wszystkim tutaj chodzi - powiedział Staszewski. Pokazaliście, że Lublin jest wolny od faszyzmu - dodał.

Staszewski mówił dziennikarzom, że przejście pierwszego Marszu Równości przez Lublin "to wielkie święto". Podkreślił, że choć pochód spotkał się z wrogością, to on jest przekonamy, że "nie wszyscy lublinianie są tacy". Było też wiele pozytywnych reakcji - zaznaczył.

Przedstawicielka Fundacji Wiara i Tęcza skupiającej chrześcijan LBGTQ podkreślała, że chrześcijaństwo to miłość bliźniego. Żadne przykazanie nie jest ważniejsze. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Lublin miastem miłości - mówiła.

"To, że podczas Marszu Równości nie doszło do dramatu zawdzięczamy wyłącznie policji"

To, że nie doszło do dramatu, zawdzięczamy wyłącznie sprawności działania policji i profesjonalnemu zarządzaniu akcją policyjną przez dowódcę. Chciałbym w imieniu mieszkańców i uczestników Marszu za to serdecznie podziękować - powiedział prezydent Lublina Krzysztof Żuk na konferencji prasowej w Centrum Zarządzania Kryzysowego.



Wychodzi na to, że miałem rację przewidując te zagrożenia, które wynikały z informacji przekazywanych przez policję i przez służby miejskie, dotyczące przede wszystkim ryzyka dla zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców i uczestników marszu - dodał prezydent. Nawiązał w ten sposób do swojej decyzji zakazującej organizowania marszu i kontrdemonstracji ze względów bezpieczeństwa. Zakaz ten ostatecznie uchylił w piątek Sąd Apelacyjny w Lublinie.

Zawsze będę stał na straży bezpieczeństwa naszych mieszkańców i zrobię wszystko by mieszkańcy Lublina czuli się bezpiecznie, również ci, którzy będą naszymi gośćmi - podkreślił Żuk.

Zastępca komendanta miejskiego policji w Lublinie nadkom. Jacek Deptuś powiedział, że polska policja jest przygotowane do tego typu zabezpieczeń. Jesteśmy w stanie udźwignąć ten ciężar ewentualnych zagrożeń - zapewnił.

Według szacunków policji w Marszu Równości w Lublinie wzięło udział ok. 1,5 tys. osób, natomiast liczbę osób zakłócających marsz w sposób najbardziej agresywny oszacowano na około 200. Nie ma ani jednej osoby rannej spośród uczestników zgromadzenia. Mamy dwóch rannych policjantów, ich obrażenia są niegroźne, zostali przewiezieni do szpitala. Ci policjanci zostali zaatakowani przez kontrmanifestantów - powiedział Deptuś.

Jak dodał, nie było rozważane rozwiązanie marszu. Przepisy mówią, że takie zgromadzenie może być rozwiązane, jeżeli jego uczestnicy lub ono samo stwarza zagrożenie. Zagrożenia z wnętrza tego zgromadzenia nie było - zaznaczył Deptuś.


Zatrzymanych zostało kilkadziesiąt osób. Kilka osób jest zatrzymanych w związku z czynną napaścią na policjanta, za to grozi do 10 lat więzienia - dodał Deptuś.

Podkreślił, że cały przemarsz był monitorowany i filmowany, a obecnie trwa analiza monitoringu i będę ustalane osoby, które dopuściły się łamania prawa. Jego zdaniem można się spodziewać kolejnych zatrzymań. Ta analiza pozwoli na zidentyfikowanie ewentualnych sprawców, którzy nie zostali zatrzymani na gorącym uczynku - powiedział Deptuś.

Przeciwnicy Marszu Równości usiłowali kilkakrotnie go zablokować. Policja przełamała blokady, skutecznie oddzielała uczestników marszu od atakujących go grup.

Prezydent zakazał, sąd uchylił decyzję

Zapowiedź organizacji marszu wywołała protesty działaczy PiS, środowisk narodowych, katolickich, którzy domagali się od prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka zakazu organizowania tej manifestacji. Prezydent Lublina w oparciu m.in. o opinię policji mówiącą, że spotkanie uczestników Marszu Równości i kontrmanifestacji mogłoby doprowadzić do konfliktu, co może być zagrożeniem mieszkańców, wydał we wtorek zakaz obu zgromadzeń, ze względów bezpieczeństwa. Powołał się na przepis ustawy Prawo o zgromadzeniach, który umożliwia wydanie zakazu, gdy zgromadzenie może zagrażać życiu i zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach.

Organizatorzy obu manifestacji odwołali się do Sądu Okręgowego w Lublinie, który w środę utrzymał w mocy decyzję prezydenta o zakazie. Na to postanowienie złożone zostały zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który ostatecznie w piątek uchylił zakaz. Sąd uznał m.in. że wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie i jej ograniczanie powinno być traktowane jako wyjątek. Podkreślił też że to na władzach państwowych ciąży obowiązek zapewnienia pokojowego charakteru zgromadzenia i zagwarantowania ochrony jego uczestnikom.

Żuk powołał specjalny sztab kryzysowy do monitorowania sytuacji w związku z Marszem Równości i kontrmanifestacją.

(ag, nm)