„Ustaliliśmy już 104 osoby, które brały udział w sobotnich burdach w Białymstoku. 77 z nich trafiło w ręce policjantów” - powiedział w czwartek komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.

Pierwszy Marsz Równości przeszedł w sobotę po południu ulicami miasta pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.

Na niedzielę Wiosna, SLD i Lewica Razem zapowiadają organizację w centrum Białegostoku manifestacji "Polska przeciw przemocy". Ma być ona reakcją na wydarzenia, do jakich doszło w sobotę podczas białostockiego Marszu Równości.

Na pytanie, czy policja jest przygotowana na to, że sytuacja z Pierwszego Marszu Równości może się powtórzyć, gen. Szymczyk odpowiedział, że funkcjonariusze zawsze są przygotowani na ochronę każdego legalnego zgromadzenia i robią wszystko, żeby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom. W tej chwili w całym kraju odbywa się cały szereg zgromadzeń pod hasłem "Stop agresji", "Stop nienawiści" i wszystkie są przez nas oczywiście zabezpieczane - wskazał w Polsat News gen. Szymczyk.

Do tego momentu ustaliliśmy już 104 osoby, które brały udział w tych burdach. 77 z nich trafiło w ręce policjantów. Część ma przedstawione zarzuty z kodeksu karnego, część z kodeksu wykroczeń i konsekwentnie rozliczamy wszystkich, którzy łamali prawo w Białymstoku - podkreślił gen. Szymczyk.

W tej chwili mamy trzy zdarzenia, gdzie definiujemy osoby pokrzywdzone: to jest rozbój, gdzie skradziono uczestnikowi udającemu się na marsz flagę i to są dwa pobicia również uczestników marszu, ale nie w trakcie tego marszu, tylko w momencie, kiedy na ten marsz się udawali - poza terenem wyznaczonym dla zgromadzenia - powiedział komendant główny policji.

Gen. Szymczyk przypomniał, że w białostockiej policji funkcjonuje specjalnie powołana grupa, która pracuje nad ustaleniem wizerunku osób łamiących prawo w sobotę podczas marszu. Dopóki nie ustalimy, nie spersonalizujemy, nie rozliczymy wszystkich - to ta grupa będzie pracować - zaznaczył.