Pożar mieszkania przy Alei 3 Maja w Warszawie. Ogień wybuchł prawdopodobnie od rac i petard rzucanych podczas przemarszu demonstrantów biorących udział w Marszu Niepodległości.

Ogień udało się opanować. Nikt nie został ranny. Mazowiecka straż przekazała dodatkowo na Twitterze, że pożar mógł być spowodowany przez materiały pirotechniczne - race czy petardy, którymi rzucali manifestujący, biorący udział w Marszu Niepodległości.

Z relacji świadków pożaru wynika, że była to raca, która miała trafić w okna mieszkania powyżej, gdzie wisi symbol Strajku Kobiet oraz tęczowa flaga.

Jeśli chodzi o pożar mieszkania  to my, mówię tu o sobie, o prezesie stowarzyszeniu Marszu Niepodległości Robercie Bąkiewiczu, byliśmy w tym momencie na tamtym odcinku mostu i widzieliśmy rzucających race w kierunku balkonów. Widzieliśmy też, że dwa balkony obok stała ustawiona kamera, a operator też był ubrany na czarno, więc też jesteśmy przekonani, że to była prowokacja w wywołanie jakichś napięć, także ideologicznych - stwierdził rzecznik Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Damian Kita.

"Palące się mieszkanie było najprawdopodobniej pustostanem, nad którym wisiały emblematy ze strajku kobiet. Na Stadionie Narodowym na własne oczy widziałem, jak policja prowokowała do konfrontacji z kibicami. (...) Antifa przez trzy tygodnie była uprzywilejowana. Dzisiaj polscy patrioci niestety byli gazowani i pałowani przez policję" - napisał z kolei na Twitterze Robert Bąkiewicz. 

Raca wpadła do pracowni artystycznej

Okazało się, że raca wpadła na balkon mieszkania, w którym znajduje się pracownia artystyczna Stefana Okołowicza, witkacologa, jednego z założycieli Instytutu Witkacego w Warszawie.

Proszę sobie wyobrazić, że siedzę przed telewizorem, oglądam relację i dzwoni ktoś stąd, prezes tej spółdzielni i mówi, że płonie pana mieszkanie. Wyobraźnia działa niesamowicie - mówił w rozmowie z TVN24 Stefan Okołowicz

W pomieszczeniu, do którego wpadła raca, stały fotografie Witkacego na międzynarodową wystawę planowaną na przyszły rok. Na szczęście nic się nie zajęło - powiedział TVN24 Okołowicz.

Dodał, że "na szczęście oryginalne prace Witkacego są w zupełnie innym miejscu", a w tym miejscu znajdują się powiększenia i reprodukcje z wystaw. 

Zamieszki w Warszawie

O godz. 13:30 w Warszawie rozpoczął się Marsz Niepodległości. W stolicy zgromadziły się samochody i motocykle, bo ze względu na sytuację epidemiczną Marsz miał odbywać w formie "rajdu". Część uczestników zignorowała jednak zmianę formuły wydarzenia. Stołecznymi ulicami maszerował kilkutysięczny tłum. Doszło do starć manifestantów z policją - na Rondzie de Gaulle'a, potem regularna, ale też chaotyczna bitwa na błoniach Stadionu Narodowego. Jak informował dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski tam nastąpiła kumulacja chuligańskiej agresji - w powietrzu latały kamienie i butelki, policja odpowiadała granatami hukowymi. 

Starcia wybuchły też na pobliskiej stacji kolejowej - to wyglądało bardzo niebezpiecznie, bo uczestnicy marszu biegali po torach, rzucali kamieniami z nasypu w policję i uciekali przed nadjeżdżającymi pociągami - relacjonował Paweł Balinowski. Te walki trwały mniej więcej godzinę, podczas której cały czas ściągani byli kolejni policjanci, aż sytuację udało się wreszcie opanować.