Marian Banaś udaje się od piątku na urlop bezpłatny. Takie oświadczenie prezesa NIK znalazło się na stronie Izby. Wczoraj Banaś zapowiadał, że uda się na urlop dziś. Dziś oświadczył jednak, że na urlop uda się w środę. Po południu zmienił jednak zdanie - i wolne weźmie dopiero od 27 września. Cała sprawa to reakcja na sobotni materiał "Superwizjera" TVN.

"Kierując się nadrzędnym interesem dobra publicznego i potrzebą zachowania autorytetu Najwyższej Izby Kontroli podjąłem decyzję, że od 27 września do czasu zakończenia kontroli oświadczeń majątkowych prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne udaję się na urlop bezpłatny" - napisał w oświadczeniu opublikowanym na stronie NIK prezes Izby Marian Banaś. "Dzisiaj poinformowałem o tym Panią Marszałek Sejmu".

Prezes NIK miał pójść na urlop do czasu wyjaśnienia wątpliwości dotyczących jego oświadczenia majątkowego oraz niejasności z wynajmem kamienicy w Krakowie, w której ludzie z półświatka wynajmowali pokoje na godziny.

Marian Banaś nie wyjaśnia, dlaczego przełożył urlop - ani w krótkim oświadczeniu, ani nie wyjaśnił tego pracownikom Izby. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, szef NIK do południa utrzymywał, że idzie na urlop od środy. Około godz. 16 przyniósł gotowe oświadczenie, że urlop zaczyna w piątek, dodając, że ma jeszcze robotę.

Być może chodzi to, że pierwszy zastępca prezesa NIK jest do piątku na międzynarodowym zebraniu kontrolerów w Moskwie. Być może chodzi o sejmową komisję, która w czwartek ma opiniować dla marszałek Sejmu osobę zastępującą  Banasia, choć ustawa o NIK mówi, że prezesa w razie potrzeby zastępuje wyznaczony przez niego jeden z wiceprezesów.

"Superwizjer" TVN o oświadczeniu majątkowym Marian Banasia

Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.

Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".

Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.

W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.

Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl. Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.

W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.

Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.

Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.

Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę. Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.