Marek Surmacz, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, a także minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, został komendantem głównym Ochotniczych Hufców Pracy. Na to stanowisko powołała go minister pracy Elżbieta Rafalska. Kilka lat temu oboje zasłynęli aferą z "wieśmakami".

Marek Surmacz, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, a także minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, został komendantem głównym Ochotniczych Hufców Pracy. Na to stanowisko powołała go minister pracy Elżbieta Rafalska. Kilka lat temu oboje zasłynęli aferą z "wieśmakami".
Marek Surmacz /PAP/Lech Muszyński /PAP

Afera z "wieśmakami" miała miejsce 9 lat temu. Marek Surmacz był wtedy wiceszefem MSWiA. Polecił policjantom na służbie, by przynieśli Elżbiecie Rafalskiej - ówczesnej wiceminister pracy - dwa "wieśmaki" do pociągu. Koleżanka z rządu dzwoniła do niego, że od rana jest w podróży, marznie w przedziale i jest głodna. Wiceminister zadzwonił na najbliższy komisariat z prośbą o dostarczenie na peron wrocławskiego dworca hamburgerów dla Rafalskiej. Tłumaczył, że był to "odruch ludzkiego współczucia i sto następnych razy by tak postąpił". Na konferencji prasowej "wieśmaki" wręczyli mu później dziennikarze RMF FM.

W styczniu 2007 roku Elżbieta Rafalska podała się do dymisji, tłumacząc swoją decyzję względami rodzinnymi. Do rządu wróciła w sierpniu tego samego roku.

Dzień po historii z "wieśmakami" policjanci z komisariatu na Dworcu Centralnym w Warszawie - sierżant Justyna Zawadka i mł. aspirant Tomasz Twardo - dostali polecenie, by odwieźć radiowozem do domu Tomasza Serafina - urzędnika z MSWiA. W drodze powrotnej mieli wypadek i zginęli. Sprawa przeszła do historii jako afera "blue taxi". Urzędnik i szef stołecznego komisariatu kolejowego zostali skazani na rok więzienia w zawieszeniu.

(mn)