Marek Kamiński przed południem wyruszył w kolejny etap swojej podróży Wisłą. Wczoraj przepłynął z Broszkowic, gdzie znajduje się zerowy kilometr rzeki, do Tyńca. Noc spędził w namiocie rozbitym u podnóża klasztoru pod Krakowem.

Tyniec. Świetne miejsce. Tu mogłem podładować akumulatory - mówił przed wypłynięciem słynny podróżnik. Świetnie czułem się, śpiąc pod namiotem. Przypomniałem sobie stare czasy - opowiadał z rozrzewnieniem. Dziś Marek Kamiński ma zamiar przepłynąć przez stopień Kościuszko do śluzy Dąbie, a dalej śluzy Przwóz.

Słynny gdański podróżnik chce przepłynąć Wisłę w 14 dni. To łącznie 959 kilometrów. Samotny spływ kajakiem zimą to przedsięwzięcie niezwykle ryzykowne. Mogą stać się różne rzeczy. Wisła to duża rzeka, a ja płynę małym kajaczkiem - przyznał.

Dla bezpieczeństwa, Kamiński jest wyposażony w spot finder - urządzenie, które wskazuje na mapie dokładne położenie osoby. Podróżnik ma na sobie także specjalny kombinezon, który w razie wypadku pozwala utrzymywać się na wodzie.