Z perspektywy działalności biznesowej brat w roli ministra zdrowia, "to nie jest dobry pomysł - nie dlatego, by istniał realny konflikt interesów, tylko dlatego, że jest to bardzo eksponowana pozycja i łatwo o ataki medialne" - powiedział we wtorkowym "Pulsie Biznesu" brat ministra zdrowia Marcin Szumowski.

Prezes OncoArendi Therapeutics zapytany został m.in., czy podnosi mu się ciśnienie, jak czyta prasę, w której pisze się np. o "biznesowej ośmiornicy braci Szumowskich".

Ciśnienie się podnosi, szczególnie kiedy czyta się te wszystkie nieprawdziwe informacje, insynuacje. A jest ich całe mnóstwo (...). Kiepsko się z tą sytuacją czuję, tym bardziej, że moim zdaniem została ona wykreowana, by realizować jakieś potrzeby lub cele. Nie do końca rozumiem, jakie. Mogę się domyślać, że staliśmy się narzędziem większej gry politycznej - odpowiada Marcin Szumowski.

Nie uważam, bym był ciężarem dla spółki, choć cała sytuacja na pewno jest obciążeniem - ma negatywny wpływ na naszych pracowników i wszystkich tych, którzy od lat są zaangażowani w badania na rzecz najnowszych rozwiązań technologicznych mogących w przyszłości ratować ludzkie zdrowie i życie. Wydaje się, że w Polsce bardzo trudno jest zaakceptować sytuację, gdy jeden z członków rodziny prowadzi działalność biznesową, a drugi publiczną. (...) Nikt nie stawia zarzutów prawnych - ani spółce, ani mnie - nikt nie przedstawia tez dowodów na nieprawidłowości - zaznaczył brat ministra zdrowia.

"Staliśmy się narzędziem gry politycznej"

Jestem przekonany, że żadnych naruszeń nie było, i sądzę, że gdybym odszedł teraz ze stanowiska prezesa, to rynek by to bardzo źle odebrał. (...) Nie podoba mi się to wszystko, tym bardziej, że to jest nie tyle atak na mnie i moją działalność biznesową, ile na mojego brata - dodał Marcin Szumowski w rozmowie z "Pulsem Biznesu".

Gazeta zapytała też szefa OncoArendi Therapeutics, czy nie zamierza nikogo pozywać.

Ataki medialne weszły na taki poziom, że poważnie rozważamy działania prawne w stosunku do mediów, które publikują nieprawdziwe informacje albo na podstawie nieprawdziwych informacji budują narrację, która narusza moje dobre imię - zapowiedział.

Marcin Szumowski przyznał, że miał świadomość, że z perspektywy jego działalności biznesowej brat w roli ministra zdrowia, "to nie jest dobry pomysł - nie dlatego, by istniał realny konflikt interesów, tylko dlatego, że jest to bardzo eksponowana pozycja i łatwo o ataki medialne."

Staliśmy się narzędziem gry politycznej. Nie podejmuję jednak decyzji za brata. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego - zaznaczył brat szefa resortu zdrowia.

Afera maseczkowa. "GW" ujawnia nowe fakty

Instruktor narciarstwa ministra zdrowia i jego wspólnicy to nie jedyni prywatni przedsiębiorcy, od których resort kupił maseczki ochronne FFP2. W "konsorcjum" był też handlarz oscypkami - pisze we wtorek "Gazeta Wyborcza".

Gazeta informuje, że ma pełny rejestr zakupu sprzętu kupowanego przez rząd w ramach walki z pandemią. Liczy on 167 pozycji i obejmuje zakupy sprzętu ochronnego, respiratorów, lekarstw itp. 

Według "GW", Ministerstwo Zdrowia i Centralna Baza Rezerw (CBR) wydały na to 851 mln 412 tys. zł. Najwięcej w wykazie ma być jest maseczek ochronnych (jednorazowych, chirurgicznych oraz FFP2 i FFP3). 

Z rejestru wynika, że w dostawie większości maseczek - 20 mln sztuk - pośredniczyła Agencja Rozwoju Przemysłu. "Prywatnych dostawców było zaledwie sześciu, maseczki FFP2 sprzedało tylko trzech z nich. Wszyscy należą do 'konsorcjum' utworzonego przez Łukasza G. To instruktor narciarstwa z Zakopanego i bliski znajomy ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz jego brata Marcina" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".