W Szczecinie manifestuje około 200 byłych stoczniowców. Domagają się, by ich zakład działał tak jak w 2001 roku. Uważają, że wtedy stocznia była najzdrowsza, bo nie "grzebały" w niej kolejne rządy.

Zdaniem stoczniowców, po nacjonalizacji było już tylko gorzej, do upadku włącznie. Stocznia była i może być nadal jedną z lepszych na świecie, dającą pracę i rozwój regionu - mówią manifestanci. Szczecin bez budowy statków to jak długodystansowiec bez jednego buta - dodają.

Spod stoczni manifestacja ruszyła do urzędu wojewódzkiego i sądu z petycjami. Żądają przyspieszenia sądowego postępowania układowego dawnych akcjonariuszy z wierzycielami i wstrzymania lipcowego przetargu na majątek stoczni. Bez majątku - jak mówią - nie będzie już co reaktywować.